Boeing fałszował testy jakości Dreamlinerów? Sprawa dotyczy kluczowego komponentu

Aleksander PiskorzSkomentuj
Boeing fałszował testy jakości Dreamlinerów? Sprawa dotyczy kluczowego komponentu

Federalna Administracja Lotnictwa rozpoczęła dochodzenie w sprawie Boeinga w związku z obawami, że firma mogła zaniedbać wymagane inspekcje samolotów 787 Dreamliner. Prawdopodobnie chodzi również o nagminne fałszowanie dokumentacji. Sprawa została wszczęta po tym, jak jeden z pracowników zgłosił sprawę Boeingowi – ten z kolei poinformował FAA.

FAA w swoim oświadczeniu oficjalnie potwierdziła, iż wszczęła dochodzenie w sprawie Boeinga. Okazuje się, że Boeing mógł nie przeprowadzić niezbędnych inspekcji w celu zweryfikowania uziemienia i stabilności konstrukcji w miejscu, w którym skrzydła łączą się z kadłubem. Sprawa dotyczy samolotów Dreamliner 787. Amerykańska Agencja ocenia obecnie, czy inspekcje te zostały faktycznie przeprowadzone i czy pracownicy Boeinga mogli przy tym sfałszować wymaganą dokumentację.

Boeing ponownie bada wszystkie samoloty 787, które wciąż znajdują się w produkcji. Musi także opracować plan obsługi floty operacyjnej. FAA na szczęście podkreśliła swoje zobowiązanie do podjęcia wszelkich niezbędnych działań w celu zapewnienia bezpieczeństwa pasażerom.

Boeing się przyznaje

Scott Stocker, wiceprezes Boeinga nadzorujący program 787 Dreamliner, przyznał się do przypadków „niewłaściwego postępowania” w e-mailu do pracowników. Ujawnił, że niektórzy pracownicy naruszyli protokoły firmy, nie przeprowadzając wymaganego testu, ale zamiast tego rejestrując go jako zakończony. Boeing miał szybko powiadomić organy regulacyjne i wdrożyć środki naprawcze. 

Stocker wyjaśnił, że zespół inżynierów ustalił, że niewłaściwe postępowanie nie miało natychmiastowego wpływu na bezpieczeństwo lotu. Firma przyznała jednak, że testy te będą miały wpływ na klientów i personel. Wezwał pracowników do ścisłego przestrzegania zasad i procedur amerykańskiej korporacji.

Boeing w marcu tego roku doradzał liniom lotniczym, aby skontrolowały fotele w kokpicie 787 Dreamliner. Wszystko to po tym, jak podczas lotu LATAM Airlines doszło do silnych wstrząsów, które zraniły około 50 pasażerów. Sytuacja miała być spowodowana przypadkowym uruchomieniem przez stewardesę przełącznika na fotelu pilota. Po naciśnięciu przycisku, fotel przesunął się i przechylił nos samolotu w dół. Amerykanie wysłali notatkę do linii lotniczych, instruując je, aby sprawdzały fotele kokpitu pod kątem luźnych osłon przełączników. W razie potrzeby serwisanci mieli obowiązek wyłączać zasilanie silnika fotela pilota.

Problemy, problemy, problemy…

A to nie koniec kłopotów. Boeing stanął również w obliczu wzmożonej kontroli od początku tego roku, kiedy to samolot 737 Max 9 linii Alaska Airlines musiał awaryjnie lądować z powodu brakującej zaślepki drzwi. Dochodzenie NTSB wykazało, że brakowało czterech śrub mocujących zatyczkę, a brak dokumentacji napraw utrudniał dochodzenie w całej sprawie.

Pisałem dla Was również o śmierci jednego z sygnalistów związanych z Boeingiem

Jak patrzeć na to wszystko? No cóż, jako pasażer mam sporo obaw, pomimo tego, że faktycznie transport lotniczy jest bardzo bezpieczny. 

Oby Boeingowi udało się wyjść z tych kłopotów bowiem czego ostatnio Amerykanie się nie dotkną, to… mają problem. 

źródło: Seattle Times / fot. Unsplash.com

Udostępnij

Aleksander PiskorzDziennikarz technologiczny - od niemal dekady publikujący w największych polskich mediach traktujących o nowych technologiach. Autor newslettera tech-pigułka. Obecnie zajmuje się wszystkim co związane z szeroko pojętym contentem i content marketingiem Jako konsultant pomaga również budować marki osobiste i cyfrowe produkty w branży technologicznej. Entuzjasta sztucznej inteligencji. W trybie offline fan roweru szosowego, kawy specialty i dobrej czekolady.