Polaku, śpij spokojnie.
Związek Cyfrowa Polska wywołał niemałe zamieszanie swoim komunikatem z 19 września 2022 roku. Wczoraj i dziś większość mediów technologicznych (i nie tylko) obiegły niewiele mające wspólnego z rzeczywistością nagłówki. Z jakiegoś powodu uznano za stosowne straszenie Polaków Unią Europejską – to modne, więc nawet nie jestem zdziwiony. Czytałem, że UE zdelegalizuje mój telewizor, ktoś inny napisał, że w 2023 roku nie kupię większości modeli telewizorów 4K, a jeszcze inny as dziennikarstwa pytał mnie w tytule swojej publikacji o to, „czy będę musiał zwrócić swój telewizor”. Uporządkujmy fakty.
Unia Europejska zmienia przepisy
Źródłem zamieszania jest Rozporządzenie Komisji UE 2019/2021 z dnia 1 października 2019 roku. Dotyczy one ekoprojektowania dla wyświetlaczy elektronicznych, a Związek Cyfrowa Polska uważa, że w praktyce zatrzyma ono rozwój nowoczesnej technologii 8K. Chodzi jak zawsze ostatnio o ekologię i o to, że prawo unijne nie nadąża za dynamicznie zmieniającą się rzeczywistością. Unijne wymogi dla ekranów 8K mają opierać się na radosnych założeniach z lat 2014-2017.
„Prezentowane w rozporządzeniu Komisji Europejskiej limity zużycia energii dla wyświetlaczy elektronicznych o rozdzielczości 8K i MicroLED są nieadekwatne do sytuacji rynkowej. Producenci telewizorów tego typu nie będą w stanie dostosować się do ustalonych limitów” – twierdzi Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska.
Telewizory 8K zadebiutowały na rynku z końcem 2018 roku, a microLED – w 2022 roku. Prawodawstwo UE nie zostało zaktualizowane pod kątem obowiązującego stanu faktycznego. Nowe, kontrowersyjne przepisy powinny być odroczone do momentu rewizji bieżących przepisów. Zapewne tak będzie i nikt nie sugeruje, że będzie inaczej. Nie robi tego Związek Cyfrowa Polska, który tylko przytacza wskaźniki spełniania/niespełniania wymagań według rozdzielczości telewizorów z grupy przeanalizowanych 1281 modeli, wprowadzonych na rynek w 2021 roku i konfrontuje je z wymogami mającymi obowiązywać od 1 marca 2023 roku.
Wygląda to tak:
Jak widać wszystkie telewizory 8K oblały test i zdał go tylko pewien odsetek TV HD (1080p?) oraz HD+ (4K?).
No to jest się czego bać?
Nie. Ekokomando nie wejdzie do Twojego domu i nie zabierze Ci telewizora, choćby była to 100-calowa plazma z absurdalnie wysokim poborem mocy. Nowe prawo określa górne limitu poboru mocy dla paneli z podziałem na technologie i rozdzielczości. Dla popularnego ekranu OLED o przekątnej 55″ limit wynosi na przykład 136 W. Co ważne: mowa o poborze w trybie SDR. Dla przykładu, pierwszy z brzegu nowy LG OLED55C22LB ma pobór mocy w SDR wynoszący 81 W.
Postawa kolegów z niektórych redakcji, straszących Polaków złą Unią Europejską w kontekście przytoczonego wyżej przykładu nie wymaga chyba komentarza?
Okej, a co z telewizorami 8K? Tutaj faktycznie wiele urządzeń nie mieści się w zakładanym limicie, jednak na tę chwilę jest to problem producentów, a nie konsumentów. Telewizory 8K kupuje promil konsumentów, treści w rozdzielczości 8K nie ma na rynku. Co więcej, w sprzedaży da się znaleźć modele łapiące się w limity opublikowane w Załączniku II do wzmiankowanego Rozporządzenia.
Co przyniesie przyszłość?
Nie wiem, ale wiem jedno: trzeba wypracować kompromis i z pewnością na pewno ustępstwa pójdą zarówno korporacje, jak i organy UE. Muszą.
Rękami i nogami przed nowym prawem będą bronili się producenci telewizorów, którzy z czasem będą musieli sprostać coraz to bardziej wyśrubowanym normą unijnym – to fakt. Faktem jest też to, że koszt dostosowania produktów do nowego prawa może zostać i zapewne zostanie przerzucony na konsumenta.
Na apokalipsę się nie zanosi.
Przynajmniej na razie.
Źródło: Cyfrowapolska.org