Okazuje się, że Apple nie do końca dba o prywatność swoich konsumentów. Tak przynajmniej wynika z najnowszego pozwu, według którego koncern gromadził dane o lokalizacji użytkowników bez otrzymania ich wyraźnej zgody. Mamy do czynienia z poważnymi naruszeniami, lecz nałożona kara zakrawa raczej o kpinę i firma najprawdopodobniej nawet nie zauważy straty. Kto wie, może w przyszłości przyjdzie czas na poważniejsze oskarżenia?
Apple za nic ma sobie prywatność klientów
Zaledwie kilka dni temu doczekaliśmy się zapowiedzi Apple Intelligence, produktu mającego nie tylko pomagać konsumentom, ale także chronić ich prywatność. Przekazywane sztucznej inteligencji informacje nie trafią w niepowołane ręce i będą przechowywane lokalnie. Takie zapewnienia ze strony technologicznego giganta oczywiście nie są do końca wiarygodne, zwłaszcza w kontekście tytułowych doniesień.
Tym razem sprawa dotyczy Korei Południowej – tamtejszy organ regulacyjny ukarał Apple grzywną w wysokości 210 milionów wonów, czyli równowartość 615 tysięcy złotych. Sami przyznacie, że nie jest to zbyt wygórowana kwota jeśli weźmiemy pod uwagę rozmiar oraz możliwości korporacji. Poszło o naruszenie prywatności obywateli, technologiczny gigant jest jednym z 188 podmiotów łamiących ustawę o ochronie i wykorzystywaniu informacji dotyczących lokalizacji.
Apple rzekomo nie dostosowało się do klauzuli wymagającej ujawnienie prowadzonej polityki w zakresie lokalizacji konsumentów. Władze zdają sobie sprawę z istotności danych o lokalizacji – są one użyteczne i niekiedy stanowią podstawę rozwoju poszczególnych branż. Mimo wszystko priorytetem powinna być ochrona prywatności osób fizycznych i bezpieczeństwo społeczne. Niestety nie podano jakichkolwiek szczegółów odnośnie do sposobu naruszenia przepisów przez molocha.
To dosyć niezrozumiałe, ponieważ zapewne sporo konsumentów chciałoby dowiedzieć się więcej na temat tego, co dokładnie Apple zrobiło źle. Firma oczywiście twierdzi, że zgoda użytkownika musi zostać wyrażona, w przeciwnym razie nie ma mowy o gromadzeniu jakichkolwiek informacji. Aktywacja usług lokalizacyjnych umożliwia z kolei wielu aplikacjom działać tak, jak zaplanował to producent. Tyczy się to chociażby map czy pogody.
Czy użytkownicy mają się czego bać?
Apple za każdym razem wyjaśnia też dlaczego dany program lub strona internetowa chce pozyskać konkretne dane. Teoretycznie więc konsumenci dokładnie wiedzą na co się piszą. Praktyka jednak może okazać się inna – tak twierdzi chociażby południowokoreański regulator rynkowy. Czas pokaże czy koncern w jakikolwiek sposób skomentuje oskarżenie.
- Przeczytaj również: Elektrycznym busem nad Morskie Oko. To już drugi taki pojazd
Już wkrótce będziemy świadkami debiutu nowego oprogramowania od Apple w postaci m.in. macOS 15 czy iOS 18. Koncern mówi bardzo dużo na temat kwestii prywatności i bezpieczeństwa – warto do takich obietnic podchodzić z odpowiednim dystansem.
Źródło: 9to5Mac / Zdjęcie otwierające: instalki.pl (Maksym Słomski)