Avast otrzymał właśnie wysoką karę za nielegalną sprzedaż danych swoich konsumentów. Informacje były zbierane przez co najmniej sześć lat i odpłatnie udostępniane wielu firmom. Podmiot odpowiedzialny za popularnego antywirusa musi zapłacić kilkanaście milionów dolarów i zapewnić klientom odpowiednie zadośćuczynienie. Jak w ogóle doszło do takiego incydentu?
Avast oskarżony o sprzedaż danych internautów
Pobierając i korzystając z popularnego antywirusa raczej nie spodziewamy się niczego złego. Po to decydujemy się na instalowanie takich usług, by jeszcze lepiej zabezpieczyć swoje dane oraz to, co robimy w internecie. Niestety – nawet tego typu programy są w stanie działać na niekorzyść użytkowników, co nigdy nie powinno mieć miejsca. Właśnie jesteśmy świadkami takiej sytuacji. O co dokładnie chodzi?
- Sprawdź również: Składane smartfony wciąż nie przekonały do siebie konsumentów
Warto zacząć od konkretów. Federalna Komisja Handlu (FTC) podjęła decyzję o ukaraniu firmy Avast karą grzywny w wysokości 16,5 miliona dolarów. Oczekuje się, że środki te zostaną przeznaczone na zadośćuczynienie klientom. Głównym powodem nałożenia kary jest zbieranie informacji o przeglądarkach użytkowników przez sześć lat (2014-2020) i sprzedawanie ich ponad 100 innym podmiotom.
Tego typu postępowanie było sprzeczne z założeniami aplikacji Avast i samą polityką. Usługi należące do firmy miały bowiem blokować śledzące pliki cookies i uniemożliwiać śledzenie aktywności internautów. Gromadzone informacje były natomiast teoretycznie anonimowe i zagregowane. Nie brakowało również zabezpieczeń przed hakerami zarabiającymi na tym, że wyszukujemy coś w sieci. Brzmi to dosyć komicznie biorąc pod uwagę wymienione wyżej zarzuty, prawda?
FTC jasno dała do zrozumienia, że Avast musi jeszcze bardziej zacząć dbać o swoich klientów. Nie ma już mowy o sprzedaży danych przeglądania i gromadzenia jakichkolwiek informacji bez zgody internautów. Koniecznością jest również wdrożenie kompleksowego programu ochrony prywatności, by podobne sytuacje już nigdy się nie wydarzyły. Pozostaje mieć nadzieję, że faktycznie tak będzie.
Firma natomiast nie zgodziła się z zarzutami amerykańskiego organu i tego, jak zostały one przedstawione. Mimo to wyrażono zadowolenie wynikiem sprawy i zapowiedziano dalszą służbę milionom klientów na całym świecie. Avast nieustannie chce być „zaangażowanym w misję ochrony i wzmacniania cyfrowego życia ludzi”. Czy jednak zaufanie nie zostało zbyt nadszarpnięte?
Avast obiecuje poprawę
Avast dał znać, że sprzedane dane pozbawione były informacji pozwalających na identyfikację użytkowników. FTC twierdzi jednak, że firmy często kupowały informacje właśnie po to, by potem powiązać je z konkretnymi jednostkami. Mowa tu bowiem o danych pochodzących z Map Google, YouTube, LinkedIn czy stron pornograficznych. Wszystko było bardzo szczegółowe i oznaczone wskaźnikami czasowymi.
Do tego wszystkiego dochodzi rzekome bagatelizowanie problemu. Wielokrotnie twierdzono bowiem, iż dane są gromadzone wyłącznie w celu lepszego rozumienia nowych i interesujących trendów. Amerykański organ jasno dał do zrozumienia, iż żadne z zapewnień firmy Avast nie okazało się prawdziwe.
- Przeczytaj także: TikTok otrzymał integrację ze Spotify. Skorzystają z niej Polacy
Mówimy więc o sporym nadużyciu, które powinno zaniepokoić konsumentów. Teraz pozostaje mieć nadzieję, że Avast weźmie to wszystko do siebie i faktycznie zadba, by nadal stanowić przydatne narzędzie antywirusowe.
Źródło: Ars Technica / Zdjęcie otwierające: Avast, unsplash.com (@arget)