A więc jest gorzej, niż myśleliśmy. W grudniu zeszłego roku Google i Mozilla zablokowały rozszerzenia Avasta i AVG w przeglądarkach internetowych Chrome i Firefox. Powodem były oskarżenia o wysyłanie danych użytkownika bez ich wiedzy na serwery Avasta. W połowie grudnia CEO firmy Avast bagatelizował sprawę mówiąc tylko, że dane są „anonimizowane i sprzedawane innym firmom”. Mimo to firma ustąpiła i przestała zbierać dane z rozszerzeń. Problem w tym, że rozszerzenia były jedynie częścią ekosystemu aplikacji szpiegujących.
Oprogramowanie antywirusowe Avasta również szpieguje
Przedstawiciele PCMag i Vice dotarli do tajnych ofert handlowych, jakie swoim klientom przedstawia firma Jumpshot, spółka zależna Avasta. Firma sprzedająca dane firmom takim jak Microsoft, IBM, Pepsi, Loreal, czy też Google oferowała między innymi pakiet o nazwie „All clicks feed”. W jego skład wchodziły wszystkie kliknięcia użytkowników oprogramowania antywirusowego (!) Avasta, które ci wykonywali w przeglądarkach internetowych.
„Każde kliknięcie, każde wyszukanie, każdy zakup. Na każdej stronie”, głosiło hasło reklamowe. Każdego miesiąca sprzedawano dane pochodzące od 435 milionów aktywnych użytkowników z całego świata, korzystających z ponad 100 milionów urządzeń. Pomimo tego, że CEO Avasta uważa, że wszystko odbywało się zgodnie z dobrymi praktykami, to odmiennego zdania są użytkownicy aplikacji. Po nagłośnieniu sprawy przez Vice swoje stanowisko zmienił także Avast.
Użytkownicy nie mieli pojęcia, że ich dane są sprzedawane
W trakcie instalacji oprogramowania Avasta użytkownicy – jak to zazwyczaj bywa w takich sytuacjach – nie czytali pierwszej sekcji informacji w instalatorze. Znajdował się tam akapit informujący o tym, że wraz z instalacją darmowej aplikacji jej użytkownik wyraża zgodę na zbieranie zanonimizowanych danych sprzedawanych później stroną trzecim. Brak zgody oznaczał brak możliwości zainstalowania softu. Każdy kto chce zainstalować jakiś program wie jednak, że klikanie „continue” doprowadzi go przeważnie do szczęśliwego finału (jakkolwiek lekkomyślnym nie byłoby takie zachowanie).
Źródło: Niebezpiecznik.pl
Od jakiegoś czasu instalator wygląda inaczej. Teraz zgoda nie jest wymagana, a Avast pyta użytkownika, czy życzy sobie dzielić się pewnymi informacjami na temat swoich zwyczajów na etapie pierwszego uruchomienia narzędzia. Odmowa nie wiąże się już z żadnymi negatywnymi konsekwencjami.
Wiele osób mogło nie zwrócić na to uwagi, a więc w ustawieniach oprogramowania Avast Free AntiVirus i AVG Free Antivirus warto w ustawieniach prywatności odznaczyć wszystkie opcje. Wszystkie, bez wyjątku.
Czy dodatkowy antywirus w Windows 10 jest w ogóle potrzebny?
Moim zdaniem… nie. Windows Defender radzi sobie doskonale z zagrożeniami, co potwierdzają kolejne publikowane w sieci rankingi. Instalowanie dodatkowego antywirusa niepotrzebnie obniży wydajność pracy komputera. Co innego, jeśli nie korzystacie z antywirusa wbudowanego w Windowsa 10.
Źródło: Vice