Google zdecydowało się na kupienie firmy Fitbit w zeszłym roku za 2,1 miliarda dolarów. Oficjalnym celem poczynienia takiego kroku była chęć wzmocnienia pozycji systemu Wear OS na rynku oraz udoskonalenie funkcji śledzenia aktywności ruchowej. Nie obyło się jednak bez kontrowersji.
Gigant z Moutain View już w momencie przejmowania marki Fitbit był badany pod kątem złamania przepisów antymonopolowych. Odpowiednie organy więc bacznie przyglądały się jego poczynaniom, co doprowadziło do licznych oskarżeń.
Google będzie miało problemy?
Jak się właśnie okazało, to jeszcze nie koniec. Urzędnicy Unii Europejskiej postanowili przygotować 60-stronnicowe kwestionariusze. Zostały one wysłane do… rynkowych konkurentów Google oraz Fitbit. Zawarte są w nich liczne pytania odnośnie tego czy przejęcie tytułowej marki sprawiło (lub może sprawić) problemy u innych przedsiębiorstw.
Źrodło: Google
Do prośby dołączyły się też inne kontynenty. Wiedzę odnośnie postępowania Google chcą mieć również australijska Komisja ds. Konkurencji i Konsumentów oraz Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych. Głównie chodzi o to, czy Google poprzez przejęcie Fitbit może świadomie wzmocnić nie tylko swój zdrowotny aspekt działalności, ale też ten reklamowy.
Unia Europejska poprosiła także Google o oficjalne oświadczenie, w którym koncern jasno stwierdzi, że dane zbierane przez urządzenia Fitbit nie zostaną wykorzystane w celu „dalszego zwiększania przewagi” na polu wyszukiwania i reklamy. Takie obwieszczenie ma zostać wysłane również do konkurencji.
Zobacz również: Google rzekomo śledzi jak często używasz inne aplikacje
Gigant musi uczynić to do 8 sierpnia bieżącego roku. Jeśli tego nie zrobi, Unia Europejska rozpocznie kolejną fazę dochodzeniową. Ta może potrwać z kolei kilka lat.
Źródło: TechSpot / Foto. pexels.com (Carina), Google