W połowie stycznia 2022 roku Korea Północna zaczęła cierpieć z powodu serii tajemniczych przerw w dostępie do internetu. Kulminacją tych wydarzeń była krajowa przerwa w dostępie do sieci, która miała miejsce 26 stycznia. Najnowsze materiały opublikowane przez Wired zdradzają, że… za to wszystko była odpowiedzialna jedna osoba.
Do tej pory nie było jasne, kto mógł stać za taką operacją.
Haker P4X przypisuje sobie zasługi
Wired donosi, iż za opisywaną sprawę stoi haker o pseudonimie P4X. Samozwańczy cyberprzestępca miał podjąć się zadania zhakowania północnokoreańskiej infrastruktury po tym, jak sam stał się celem ataków hakerów z tego kraju. Jeszcze w styczniu tego roku jeden z raportów Google faktycznie ujawnił istniejącą kampanię hakerską wymierzoną w badaczy bezpieczeństwa. P4X miał się zaliczać do tej grupy.
P4X przekazał, że reakcja FBI i amerykańskiego rządu w odpowiedzi na hakerów z Korei Północnej była niewystarczająca. Haker postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Co zrobił? Wykorzystał luki w systemach autorytarnego kraju, aby konkretnie wycelować ataki typu DDoS na serwery i routery obsługujące sieci. Opisywane ataki miały doprowadzić do sześciogodzinnej przerwy na wszystkich witrynach w internecie Korei Północnej.
fot. Markus Spiske – Unsplash
Dokumenty i dane potwierdzające ataki, do których dotarło Wired potwierdzają całą sytuację.
Problem jest taki, że w Korei Północnej zapewne… mało kto zauważył takie działania. Przeciętny mieszkaniec tego kraju nie ma dostępu do internetu. P4X zapewnia jednak, że nie chodziło o przeciętnej osoby, a jego działania miały być specjalną “wiadomością” do północnokoreańskiego rządu.
W ramach kontynuacji swojego dzieła, P4X uruchomił witrynę FUNK (F*ck You North Korea), na której zachęca innych haktywistów do wzięcia udziału w swojej misji. Jak widać konsekwencje zadzierania z nieodpowiednią osobą mogą być potężne.
Źródło: Wired / fot. Caspian Dahlström – Unsplash