W jaki sposób to działa? Mini-komputer działający pod kontrolą Linuxa namierza ofiarę, a następnie analizuje wszystkie warunki – odległość od celu czy chociażby siłę wiatru. Następnie oblicza idealną trajektorie lotu pocisku i zaznacza ją na celowniku. Gdy strzelec naciśnie spust, karabin czeka na dogodną pozycję, by wypuścić pocisk w idealnym momencie. W efekcie ten zawsze trafi w cel, a znakomitymi wynikami mogą się pochwalić nawet początkujący użytkownicy.
Karabin snajperski posiada również Wi-Fi, dzięki któremu inny użytkownik może podejrzeć, w co celuje strzelec i jak sobie radzi. I właśnie ten element posłużył do złamania zabezpieczeń.
Dwóch badaczy rozłożyło system operacyjny karabinu, by następnie wykorzystać wiedzę na jego temat do zhakowania sprzętu via Wi-Fi. Efekt? Hakerzy byli w stanie podmienić cel bez wiedzy strzelca. Zmiana parametrów następowała dopiero w momencie wystrzału, więc użytkownik nie mógł się zorientować, że coś jest nie tak. Pocisk z podmienionymi parametrami lądował oczywiście w innym miejscu, niż zakładał jego właściciel.
To jednak nie wszystko. Badaczom udało się zrootować karabin snajperski, dzięki czemu przejęto kontrolę nad urządzeniem. Dzięki temu haker mógł na stałe podmienić parametry obliczeń, czy chociażby wyłączyć pracę celownika optycznego. Możliwa była również podmiana kodu PIN blokującego użycie karabinu, czy nawet zablokowanie możliwości naciskania spustu.
Warto jednak zaznaczyć, że hakerzy nie mieli możliwości wykonania zdalnego wystrzału. Spust można bowiem nacisnąć wyłącznie mechanicznie.
Producent karabinu został już poinformowany o problemie i zobowiązał się do dostarczenia aktualizacji dla wszystkich obecnych posiadaczy snajperki.
Źródło: Niebezpiecznik / Foto: Wired