KNF ostrzega przed rosyjskim i białoruskim oprogramowaniem
31 marca KNF zaleciła instytucjom nadzorowanym baczną analizę ryzyka związanego z oprogramowaniem komputerowym rosyjskiego i białoruskiego pochodzenia. Przykładów nie trzeba szukać daleko: popularny program antywirusowy Kaspersky to rozwiązanie rosyjskie.
„Aktualnie żaden tego typu produkt, który pochodzi z tych państw bądź wytwarzany jest na ich terytorium, nie został określony w Polsce, jako wykluczony z użytkowania w ramach sieci i systemów teleinformatycznych instytucji i podmiotów, które korzystają z takich produktów. Stąd też, Urząd KNF informuje, że decyzja o stosowaniu i utrzymywaniu konkretnych produktów, których krajem pochodzenia jest Federacja Rosyjska bądź Białoruś, pozostaje w gestii danego podmiotu czy instytucji i powinna być podjęta na podstawie przeprowadzonej analizy ryzyka, uwzględniającej poniższe kwestie” – komunikuje Urząd Komisji Nadzoru Finansowego.
W komunikacie nie padły nazwy aplikacji i programów. Nie wezwano nawet do kategorycznego ich porzucenia. Urząd po prostu zasugerował, że instytucje wykorzystujące rosyjski i białoruski soft robią to na własną odpowiedzialność i muszą być świadome ewentualnych zagrożeń, które w związku z obecną sytuacją geopolityczną może nieść taka praktyka. Sugestia wydaje się oczywista: programy te mogą być wykorzystane na przykład do szpiegowania osób fizycznych i instytucji państwowych.
Oprócz wyżej wymienionego ryzyka istnieją także wątpliwości bardziej przyziemne. Rosja w odpowiedzi na sankcje krajów zachodu może w każdej chwili zarządzić odcięcie użytkowników spoza Federacji Rosyjskiej od rosyjskiego softu. W takiej sytuacji użytkownicy programów utracą dostęp do aktualizacji lub do działania wykorzystywanych przez siebie narzędzi. To z kolei może zdestabilizować działanie wielu podmiotów. Kolejny aspekt stanowią też kwestie wizerunkowe.
Albo stały monitoring, albo znalezienie alternatywy
Wnioski z ostrzeżenia są dość czytelne: dla własnego dobra lepiej porzucić oprogramowanie z Rosji i Białorusi i powoli budować przyszłość w oparciu o „pewniejsze” rozwiązania. Alternatywa to uważny monitoring, podyktowany wysokim ryzykiem produktowym.
Źródło: UKNF