Smartfony z iOS pokazują, że możemy być śledzeni, ale ruchy obcego AirTaga bywają bardzo dziwne
Firma dokłada starań do tego, aby przeciwdziałać używaniu AirTagów w niecnych celach i tego typu komunikaty nie są niczym dziwnym. Zawsze mogą znaleźć się jakieś osoby o dziwnych zamiarach i wspominany mechanizm ma pokrzyżować im plany. To także zwyczajna pomoc w przypadku zguby, kiedy ktoś postronny może oddać otagowaną rzecz jej właścicielowi. Jednak niedawno odnotowano nienaturalny wzrost przypadków rzekomego śledzenia.
Można pomyśleć, że chodzi o wydarzenia masowe, komunikację zbiorową, centra handlowe i tak dalej. Jednak Apple zadbało o to, aby na naturalne skupiska ludzi, gdzie faktycznie może dość do spotykania się wielu AirTagów, była brana poprawka. Przede wszystkim tag musi być wtedy oddalony od swojego właściciela. Sprawie przyjrzał się chociażby The Wall Street Journal i 9to5mac, a jej podłoże jest zdecydowanie inne. Dalsza historia lokalizacji potencjalnego obcego AirTaga w pobliżu posiadaczy urządzeń na iOS, miałaby być wyjątkowo nietypowa. Lokalizatory przemieszczałyby się głównie promieniście prostymi liniami od pozycji użytkownika. I to niejednokrotnie pokonując z pozoru niedostępne obszary (no chyba, że ktoś tak latałby dronem z tagiem, a nie np. wpław przekraczał rzekę lub włamywał się na ogrodzony zastrzeżony teren).
Apple potwierdziło, że mechanizm nie jest idealny i może powodować błędne alerty
Podobnych zdarzeń było na tyle dużo, że w sprawie wypowiedział się sam amerykański rzecznik Apple. Alarmy mogły być spowodowane tym, że iPhone odbierał sygnały WiFi z obszaru, który tymczasowo mylił jego usługi lokalizacyjne. Zalecił czasowe włączanie i wyłącznie usług lokalizacji, kiedy korzysta się z WiFi. To oczywiście wyłącznie doraźna szybka porada, a nie rozwiązanie problemu. Rzecznik potwierdził, że w gęściej zaludnionych obszarach lokalizatory należące do innych pobliskich osób mogą wyzwalać błędne alerty. Oczywiście Apple pracuje nad udoskonaleniami systemu AirTagów i powiadomień z nimi związanych, ale nie wiadomo, kiedy dokładnie wyeliminuje się opisywaną usterkę. Z drugiej strony nie należy też bagatelizować powiadomień i od razu ich wyłączać. W końcu nie mamy od razu pewności czy w danym przypadku chodzi o usterkę czy naprawdę ktoś próbuje nas śledzić.
Źródło: 9to5mac / The Wall Street Journal / Foto: Apple