Koncern rzekomo złamał obietnicę o nieprzekazywaniu informacji o klientach stronom trzecim. W regulaminie znajduje się co prawda punkt wskazujący na taką możliwość w chwilach „absolutnej konieczności”, lecz ta – według „ofiar” – nigdy nie zaszła.
Zarzuty są dosyć poważne
Wśród wysyłanych rekordów miały znaleźć się wiadomości e-mail klientów, dokumenty, kalendarze, dane dotyczące lokalizacji. Tym samym Microsoft złamał podobno kilka amerykańskich przepisów – w tym ustawę o przechowywanej komunikacji, podsłuchach i zapisy dotyczące ochrony konsumentów.
Źródło: Google
Osoby składające pozew twierdzą, że automatyczny charakter ustaleń giganta sprawił, że ci nie mieli możliwości ochrony swojej prywatności. Jak możemy wyczytać w skierowanym do sądu wniosku:
W przeciwieństwie do swoich oświadczeń firma Microsoft regularnie udostępniała – i nadal udostępnia – dane swoich klientów biznesowych Facebookowi i innym stronom trzecim. Dane są udostępniane nawet wtedy, gdy ani klienci, ani ich kontakty nie są użytkownikami Facebooka. Nawet jeśli klient odkryje i wyłączy tę funkcję „udostępniania na Facebooku po aktywacji usług Microsoft 365 lub Exchange Online”, to szkoda już została wyrządzona.
Co na to wszystko Microsoft? Zarzuty są kwestionowane i oceniane jako „bezwartościowe”:
Jesteśmy świadkami skafandra bezpieczeństwa w naszym regulaminie i przyjrzymy mu się. Jednak same zarzuty nie są zbyt konkretne i nie wierzymy, że mają jakąkolwiek wartość. Mamy ugruntowaną historię zarówno solidnej ochrony prywatności, jak i przejrzystości. Jesteśmy przekonani, że sposób w jaki wykorzystujemy dane klientów jest zgodny z naszymi zobowiązaniami określonymi w umowie zawieranej pomiędzy nami a konsumentem.
Na rozwój wydarzeń z pewnością jeszcze nieco poczekamy. Osobiście jestem bardzo ciekaw jaka będzie decyzja sądu wobec Microsoftu.
Źródło: The Register / Foto. Microsoft, maxpixel.net