Wygląda na to, że mimo deklaracji o wzajemnej współpracy pomiędzy USA i Rosją (przynajmniej w mniemaniu Donalda Trumpa i Władimira Putina) hakerzy ze wschodu nadal nie odpuszczają, stale przeprowadzając ataki na obiekty i usługi związane z USA. Tym razem celem ofensywy padł dość niespodziewany, acz szalenie newralgiczny system.
Jak stwierdził Departament Obrony Stanów Zjednoczonych, w zeszłym roku rosyjscy hakerzy przypuścili szturm na obiekty sterujące przesyłem energii elektrycznej, co skutkowało krótkotrwałymi przerwami w dostawach prądu oraz problemami z utrzymaniem odpowiedniego napięcia.
Do ataku nie wykorzystano żadnych wyszukanych technik – zastosowano tutaj metodę phishingu, dzięki której uzyskano dane dostępowane do centrów sterowania, a następnie zatrzymano przesył energii elektrycznej.
To nie pierwszy udany wybryk rosyjskich hakerów w temacie energii elektrycznej – w 2015 roku ofiarą ataku padł ukraiński systemu energetyczny, który pozbawił prądu na dłuższy czas około 250 tysięcy odbiorców. I choć teoretycznie brak prądu nie zagraża naszym danym, to konsekwencje dla całej gospodarki mogą być szalenie istotne.
źródło: wccftech