Technologia rozpoznawania twarzy zaczyna wkradać się nie tylko do przemysłu, ale również jednostek miejskich – państwo, które najchętniej wykorzystuje dobrodziejstwa odpowiednich algorytmów, to oczywiście Chiny. Okazuje się jednak, że nie wszyscy są tak pozytywnie nastawieni do rozpoznawania twarzy, jak mogłoby się wydawać. San Francisco stało się pierwszym amerykańskim miastem, które zakazało korzystania z rozpoznawania twarzy – także wśród służb mundurowych. Skąd wzięła się taka decyzja?
Poprawka wprowadzona przez miejską Radę Nadzorczą gwarantuje, iż technologii rozpoznawania twarzy nie będą mogły używać żadne departamenty miejskie na terenie San Francisco. Co ciekawe, nie tyczy się to ani lotnisk, portów ani innych, prywatnie i niezależnie tworzonych aplikacji od różnorakich przedsiębiorców. Mimo testowania opisywanego rozwiązania przez miejską policję między 2013, a 2017 rokiem, technologia nie została finalnie wdrożona do codziennego użytkowania. Można więc śmiało stwierdzić, że zakaz obejmuje coś, co nigdy tak naprawdę nie miało znaczenia na terenie amerykańskiego miasta.
Czy zakaz od władz miejskich w San Francisco jest więc bezsensownym prawodawstwem, które w rzeczywistości nie ma znaczenia? No nie do końca. Aktywnych ruch ze strony urzędników ma skutkować tym, iż inne miasta (nie tylko w USA) pójdą śladem San Francisco i zakażą rozpoznawania twarzy na swoim terenie. Smartfony wykorzystujące rozpoznawanie twarzy, takie jak chociażby iPhone X nie zostały objęte żadną dyrektywą ani poprawką. Ich egzystencja pozostaje więc niezmieniona.
Firmy takie, jak NVIDIA, które tworzą algorytmy oraz oprogramowanie do rozpoznawania twarzy zarabiają ogromne pieniądze głównie dzięki urzędnikom oraz implementacji swojej technologii w jednostkach miejskich. Same systemy są rozwijane również tak, aby zapewnić rozpoznawanie twarzy na żywo z „dopasowaniem” jej do osób znajdujących się na policyjnej lub innej liście powiązanej z samym bezpieczeństwem.
Wszyscy zwracają jednak uwagę na problemy. Aplikacja odpowiedzialna za rozpoznawanie twarzy może popełniać błędy, a także być za bardzo stronnicza. Niebezpieczeństwa związane z algorytmami zostały słusznie zauważone przez wiele osób – szczególnie w przypadku ras innych niż biała. Osoby z ciemniejszą karnacją okazały się mniej podatne na rozpoznanie, a sama elektronika po prostu… głupiała na ich widok. To jednak nic. W niektórych przypadkach system rozpoznawania twarzy fałszywie oznaczał niewinnych obywateli i traktował ich z góry jako przestępców doprowadzając w skrajnych sytuacjach do aresztowania. Technologia ta może więc wyrządzić sporo krzywdy w środowiskach, które czują się z natury niepewnie lub są marginalizowane rasowo w wybranych krajach.
W przyszłości osoby odpowiedzialne za rozwój algorytmów do rozpoznawania twarzy w czasie rzeczywistym będą mogły wykorzystać zbiory danych o większej różnorodności oraz polepszonej dokładności. Wiele osób zwraca jednak uwagę na to, iż opisywana technologia każe zwykłemu obywatelowi żyć w poczuciu ciągłego monitorowania – a to nigdy nie jest pożądaną sytuacją. Istnieją więc dwa sposoby regulacji dla nowej technologii. Pierwszy z nich to po prostu… czekanie aż przez rozpoznawanie twarzy stanie się naprawdę coś złego, a drugi to zatrzymanie jej zanim komuś stanie się krzywda. San Francisco zdecydowało się wybrać drugą z opisywanych wyżej opcji a same przepisy wejdą w życie już od 1 lipca 2019 roku.
Na ten moment nie wiadomo, jak na to wszystko zareagują inne regiony w USA oraz miasta znajdujące się chociażby w Europie.
Źródło: BBC