Eksperci z firmy Wizcase donoszą, że w rękach przestępców znalazły się szczegółowe dane wyborców – m.in. ich imiona i nazwiska, wiek i numery identyfikacji podatkowej. Podaje się, że informacje są na tyle kompletne, żeby na ich podstawie niepowołane osoby bez problemu mogły wyłudzać na przykład kredyty.
Na domiar złego, wszystkie dane zostały opublikowane w Internecie w niezabezpieczonej bazie Elasticsearch. Ich wiarygodność potwierdził oficjalnie chilijski organ wyborczy Servicio Electoral de Chile. Przedstawiciele instytucji twierdzą, że nie udzielali dostępu do swoich baz osobom trzecim, ale nie zaprzeczają, że miał miejsce niepowołany dostęp.
Sugeruje się, że kradzież danych mogła nastąpić za pośrednictwem obarczonego lukami systemu pozwalającego obywatelom Chile na uzyskanie wglądu w swoje dane przechowywane przez państwo.
Zawsze podkreślamy to, jak ważne jest bezpieczeństwo danych przechowywanych na najwyższym szczeblu. Mają tego świadomość m.in. Amerykanie, którzy obawiają się, że przestarzałe systemu operacyjne zainstalowane na komputerach wyborczych ułatwią hakerom z obcych państw wpływanie na wynik tamtejszych wyborów.