W odpowiedzi na wpis brytyjskiego portalu, jeden z przedstawicieli NSO Group, do której należy Pegasus, miał przekazać dziennikarzom, że Durow nie był celem. Zaprzecza temu jednak obecność na liście inwigilowanych jednostek jest prywatnego, brytyjskiego numeru, który jest powiązany z osobistym kontem na Telegramie.
Żeby stwierdzić, która wersja jest prawdziwa, niezbędne jest badanie kryminalistyczne smartfona Durowa.
Przypomnijmy, że kilka dni temu Guardian ujawnił listę 10 tysięcy numerów, które były szpiegowane przez służby różnych państw przy pomocy oprogramowania Pegasus. Znalazły się na niej nazwiska dziennikarzy, polityków i aktywistów, mimo iż w założeniu ma on służyć tylko do zwalczania terroryzmu i przestępczości zorganizowanej.
Durow komentuje
Niedługo po tym, jak sieć obiegła informacja o obecności Durowa na liście Pegasusa, opublikował on na swoim Telegramie obszerny komentarz do całej sytuacji.
Zaznaczył w nim, że wiedział o śledzeniu jego telefonu od 2018 roku, natomiast nie zmieniło to w żaden sposób jego życia. Dużo wcześniej pogodził się bowiem z faktem, że jego urządzenia mobilne mogą być inwigilowane i nie używał ich do przekazywania żadnych poufnych informacji. Durow przestrzegł jednocześnie czytelników, przed nadmiernym zaufaniem do komunikatorów, bo niezależnie od tego, jakich aplikacji używamy, służby mogą uzyskać dostęp do naszych danych, bo „system działa na głębszym poziomie”.
Durow, mimo iż pochodzi z Rosji i tam zaczynał swoją karierę, obecnie mieszka za granicą. Wszystko przez konflikt z rosyjskimi władzami, którym kilkakrotnie odmówił współpracy. Poza rosyjskim obywatelstwem, posiada też paszport karaibskiego państwa Saint Kitts i Nevis.
Źródło: The Guardian, gadgets.ndtv.com / fot. tyt. Youtube @TechCrunch