Podwójne standardy Blizzard. Pamiętacie, gdy Blizzard zbanował gracza Hearthstone za okazywanie wsparcia dla demonstrantów manifestujących w Hongkongu? Mówiono wtedy, że gry online nie są polem do wyrażania swoich poglądów politycznych. Pomimo wcześniejszych zapewnień o neutralności światopoglądowej, firma postanowiła otwarcie wesprzeć protesty odbywające się pod hasłem Black Lives Matter, także te w grze World of Warcraft i… banować graczy, którzy krytykują ich idee.
Ban dla gracza za krytykę Black Lives Matter
Zrzutem ekranu związanym ze swoim banem na image boardzie 4chan pochwalił się jeden z grających w World of Warcraft. Powodem blokady konta na 100 lat (!) był „flaming, trolling, ofensywny język oraz utrudnianie protestu Black Lives Matter w grze”. Jak twierdzi poszkodowany, przypomniał tylko protestującym o tym, że mówienie o polityce w grze jest niezgodne z zasadami ustalanymi przez Blizzarda. Za to właśnie miał zostać ukarany.
Treść wiadomości od Blizzarda dotyczącej bana. | Źródło: 4Chan
Oczywiście nie wiemy jakim językiem posługiwał się gracz, ale pewnym jest to, że jednym z powodów nałożenia blokady było „przeszkadzanie” w wirtualnym proteście. Proteście, który zgodnie z wytycznymi firmy w ogóle nie powinien się odbywać. Rodzi się pytanie: skąd bierze się dualizm Blizzarda w odniesieniu do uprawiania polityki? Czy kara nie była zbyt surowa?
Blizzard to kolejna po m.in. CD Projekt RED firma z branży gier, która postanowiła okazać wsparcie dla ruchu Black Lives Matter. Polacy zdecydowali się nawet przełożyć prezentację rozgrywki z Cyberpunk 2077 ze względu na napiętą sytuację w Stanach Zjednoczonych.
Źródło: 4chan