„Wiedźmina 3 zrobiliśmy, to i to się uda!”
W sieci ponownie jednak zaczęło się robić głośno o wewnętrznych problemach firmy. Jason Schreier, redaktor portalu Bloomberg, nawiązał kontakt z 20 pracownikami (zarówno obecnymi, jak i byłymi) CD Projekt RED i zebrał ich anonimowe odpowiedzi na temat warunków panujących w kuluarach.
Jak się okazuje – podczas produkcji Cyberpunka 2077 nie były one zbyt przyjazne. Zarząd narzucać miał niezwykle szybkie tempo. Część osób pracowała nawet po 13 godzin przez 5 dni w tygodniu (np. były programista dźwięku, Adrian Jakubiak). Jeśli ktoś nie chciał zostawać po godzinach, to ostrzegano tego pracownika, że jego zadania i tak będzie musiał wykonać ktoś inny.
Osobiście nieco nie chce mi się w to wierzyć, ale z tekstu Jasona Schreiera wynika, że zdarzały się sytuacje, by polscy deweloperzy komunikowali się przy osobach zza granicy… po polsku. Zabraniają tego ogólne zasady firmy, z których wynika, iż nikt nie powinien czuć się wykluczony.
To akurat było do przewidzenia, ale prace nad Cyberpunkiem 2077 miały ruszyć tak naprawdę dopiero pod koniec 2015 roku, kiedy to na półki trafił Wiedźmin 3. Co więcej, w 2018 roku produkcja nie znajdowała się jeszcze w zaawansowanym stadium rozwoju, a prezentacje na E3 i innych eventach były tworzone „na pokaz”.
Początkowo zresztą planowano, by Cyberpunk 2077 był grą z perspektywy z trzeciej osoby. Zmieniło się to dopiero w 2016 roku, kiedy wizja projektu uległa modyfikacji. Problemy zdarzały się również jeśli chodzi o sferę błędów. Wiele z nich miało zostać już dawno wykrytych, lecz deweloperzy nie mieli już czasu na ich naprawę.
Wszystko to brzmi dosyć mrocznie, lecz oczywiście medal ma zawsze dwie strony. Tak naprawdę nie wiemy ile z tych doniesień jest zgodna z rzeczywistością. Gra w wersji na PC jest naprawdę świetna i producenci odwalili kawał dobrej roboty. Wersja konsolowa to inna bajka i teraz nie pozostaje tak naprawdę nic więcej, jak oczekiwać na kolejne łatki.
Źródło: Bloomberg, GRY-Online / Foto. CD Projekt RED