Głównym założeniem Epic Games Store, które ma przyciągnąć wydawców i zachęcić do publikowania swoich produkcji w ramach tego serwisu, ma być znacznie bardziej korzystna polityka finansowa, niż w rozumieniu Steama. Choć w ostatnich dniach Valve zmniejszyło swoje zyski z tytułu sprzedaży gier za pośrednictwem tej platformy, choć głównie dla największych producentów, to nadal w podstawowym wariancie deweloperzy otrzymują 70% zysków, a reszta ląduje na koncie Gabe’a Newella i spółki.
W przypadku Epic Games Store do operatora tego serwisu ma trafiać zaledwie 12% przychodu – reszta, czyli aż 88%, powędruje prosto do twórców gier. To nadal znacznie lepsze warunki niż w przypadku produkcji, które przekroczyły próg sprzedaży na Steam w wysokości 50 milionów – wtedy ich producenci mogą otrzymać 80% zysku.
To nie koniec ciekawych zachęt – wszyscy deweloperzy, którzy korzystają z silnika Unreal Engine mają także otrzymać bonus w postaci braku konieczności uiszczania opłat licencyjnych za tworzenie gier opartych na tej technologii, o ile oczywiście pojawią się w sklepie Epic Games. Nominalnie wynosi ona 5% od sprzedaży gier, więc teoretycznie deweloperzy tytułów, którzy na Steam nie przekroczą progu zysków w wysokości 10 milionów dolarów, mają szansę na zaoszczędzenie aż 23% dochodu ze swoich produkcji w porównaniu z dystrybucją na platformie Valve.
Co ciekawe, twórcy nowego serwisu cyfrowej sprzedaży zamierzają także wspierać finansowo najciekawsze projekty gier w przypadku wydania ich ekskluzywnie w tym sklepie, a także zaangażują kilka tysięcy influencerów, którzy będą promować tytuły umieszczane w Epic Games Store na swoich kanałach w YouTube czy w Twitchu. Nie wiadomo jeszcze, kiedy odbędzie się oficjalny start tego przedsięwzięcia – Todd Sweeney, szef Epic Games, zapewnia, że stanie się to z pewnością w 2019 roku.
źródło: arstechnica