Według plotek Google Stadia zostanie zamknięta maksymalnie we wrześniu tego roku
Według wpisów na Twitterze autorstwa Killed by Google, usługa Google Stadia miałaby zostać wyłączona maksymalnie do jesieni tego roku. Użytkownicy będą zawiadomieni o kasacji Stadii 30 lub maksymalnie 60 dni wcześniej. W planach nie miało by być żadnych większych refundacji czy przeniesień usługi na nowego właściciela. Firma podobno będzie zwracać tylko koszt ewentualnej płatnej subskrypcji za ostatni miesiąc.
— Killed by Google (@killedbygoogle) July 28, 2022
Informacje rzekomo są już wiadome dla pracowników zajmujących się obecnie usługą Google Stadia. Miałyby trafić do Killed by Google przez jednego z regionalnych menadżerów Google, który uczestniczył w ostatni weekend w spotkaniu firmowym w Kalifornii, gdzie poruszano sprawę Stadii. Wspominany menadżer stwierdzając brak przeniesienia usług na inny podmiot, porównał sytuację do tej, którą mieliśmy przy wygasaniu usługi Google Play Music.
To że Google stopniowo coraz mniej interesuje się Stadią, jest wiadome już od kilku miesięcy
Ogólnie koniec Google Stadii w bliżej nieokreślonej przyszłości miałby sens i nie byłoby w tym nic tak bardzo niezwykłego. Już od pewnego czasu wiadomo, że Google nie jest zadowolone w wyników finansowych Stadii. Koncern spodziewał się dużo większych wpływów. W końcu zrezygnował z przygotowywania ekskluzywnych gier tylko na Stadię, zamknął własne studia. Co więcej w tym roku Stadia przeszła pod skrzydła działu usług chmurowych Google, choć wcześniej znajdowała się w sprzętowym, który był bardziej renomowany.
Premier gier na Stadii jest w ostatnim czasie mało i od momentu wprowadzenia Far Cry 6 w ostatnich miesiącach ubiegłego roku, raczej nie było nowych dużych hitów AAA. Na przełomie 2021 i 2022 roku aplikacja Stadia weszła do biblioteki smart TV w systemach Samsung Tizen i LG webOS. Od tego czasu o usłudze jest coraz ciszej. Zamknięcie faktycznie może być w planach, choć mowa o samym Google Stadia, a nie Google Stream. Na początku roku informowaliśmy, że Google nie będzie już tak mocno rozwijać Stadii i skupi się bardziej właśnie na prowadzeniu od strony technicznej platform cloud gamingu dla innych firm jako Google Stream.
Wielka szkoda, bo mimo trudnych początków, Google Stadia ma lepszą jakość niż Xbox Cloud Gaming i rozgrywka jest naprawdę płynna i przyjemna, nawet z 4K i HDR. Jedynie GeForce Now stawia technologiczną porzeczkę jeszcze wyżej i firma chyba konkuruje już tylko z samą sobą (natywnym graniem lokalnie na grafikach GeForce). Najlepiej zapoznać się z naszym testem usługi Google Stadia z końca 2020 roku.
Jeśli Google skasuje Stadię, to użytkownicy kupionych tam gier pozostaną zupełnie z niczym
Czy jednak kasowanie usługi miałoby przebiegać tak szybko i w tak złym stylu? Bardzo wątpliwe, aby tak się stało. Porównanie menadżera firmy do Google Play Music nie jest trafne. Google oczywiście uśmierca wiele swoich projektów, ale dostęp do treści tego typu został przerzucony na YouTube Music i można było nawet przenieść swoje dane do nowej usługi, gdzie wciąż można słuchać muzyki. Co więcej mieliśmy znacznie więcej czasu na migrację. Nie zostawaliśmy z niczym, a tylko otrzymaliśmy to co do tej pory, ale w nowej formie. Ze Stadią byłoby zupełnie inaczej.
Jeśli ktoś używał tylko abonamentu lub tych dosłownie kilku darmowych gier czy dem, to najmniejszy problem. Znacznie gorzej mieliby użytkownicy, którzy kupili w Stadii jakieś gry i dodatki do nich. Wszystkie te pozycje bezpowrotnie by przepadły. U konkurentów nie byłoby aż tak źle. Gry z GeForce Now wciąż mielibyśmy lokalnie na swoim PC, a te z Xbox Game Pass Ultimate poza chmurą można też zainstalować na komputerze lub konsoli.
W zasadzie byłby to tak duży pierwszy przypadek całkowitego pozostawienia na lodzie użytkowników. Kiedy była mowa np. o zamykaniu sklepu z elektronicznymi grami dla starszych konsol, pozostawały ich zainstalowane lokalnie kopie (do czasu awarii sprzętu lub jego wyczyszczenia). Wycofanie launchera Bethesda.net zaowocowało pozyskaniem kopii tych samych gier na Steam. Zaprzestanie sprzedaży danych tytułów na Steam czy innej platformie nie wpływa na ludzi, którzy już nabyli dane produkcje. Wciąż mogą je pobrać i zainstalować, a tylko kolejni gracze nie mogą ich nabyć. Inaczej ma się kwestia specyficznych zabezpieczeń DRM opartych na serwerach, to ale to już inna historia.
Zamknięcie Google Stadia w takim stylu byłoby wizerunkowym strzałem w stopę i wywołałoby dyskusję wśród graczy
Jeśli Stadia upadnie w sierpniu lub we wrześniu bez żadnej formy refundacji dla klientów, którzy kupili na niej gry czy bez przekazania usługi innej firmie, to taki ruch może mocno odbić się na całej branży gier. Już teraz istnieje pewna grupa użytkowników, którzy są mocno niezadowoleni obecnym stanem kupowania gier na komputery i konsole. Realnie tak naprawdę otrzymujemy dostęp do użytkowania danego tytułu w ramach bliżej nieokreślonej terminem dzierżawy, a nie fizycznie grę. Nawet pudełkowe wydania produkcji na PC czasem zupełnie są pozbawione płyty lub na krążku mamy co najwyżej instalator launchera, a nie całej gry.
Jedynie na platformach typu GOG, itch.io czy wybranych tytułach na Humble Bundle i w innych biznesach, gdzie możemy pobrać zwykłe instalatory bez DRM, faktycznie mamy nasze gry na własność, co by się nie działo z samą platformą. Nie ma nagle Valve czy samego Steama? Nie mamy żadnych gier. Choć oczywiście splajtowanie bez przejęcia biznesu od Valve wydaje się obecnie zupełnie niewiarygodne, to zbyt dobra maszynka do zarabiania pieniędzy.
Podobnie jak ma to miejsce powszechnie z muzyką i filmami oraz serialami, także biznes gier przechodzi powoli na model subskrypcyjny. Xbox Game Pass, Ubisoft+, EA Play i tak dalej. Część użytkowników uważa, że to dobre wyjście, ale mają świadomość tego, że to tylko abonament. Za kasacją Stadii może przejść duża fala niezadowolenia wśród graczy. Kupno kopii gry, która jest dostępna tylko na serwerze w chmurze i późniejsze wyłączenie usługi bez refundacji, to prosta droga do awersji do firmy wśród graczy i coraz większego niezadowolenia z obecnego modelu udostępniania gier. Po części wirtualnego nawet w przypadku pudełkowych kopii.
Koncern Google sam zgotował sobie taki los i to nie tylko samym prowadzeniem Google Stadii
Google w pewnym sensie samo jest sobie winne nie chodzi wyłącznie o samo prowadzenie Stadii. Firma wiele razy kasowała inne usługi, więc gracze od początku mogli być mocniej uprzedzeni i oporniej decydować się na inwestowanie w gry, które w każdej chwili mogą stracić. Tym bardziej, jeśli idą za tym doniesienia z mediów o braku dalszych ambicji w mocnym rozwijaniu Stadii. Niedogadywanie się z wydawcami w celu pozyskania nowych produkcji, to też powód dla awersji do usługi. Poza tym jej model biznesowy nie jest konsekwentny. To ani postawienie na wszystkie treści w abonamencie, jak ma to miejsce w Xbox Game Pass Ultimate, ani na sprzedaż wyłącznie możliwości lepszej jakości rozgrywki bazującej na własnych kopiach (w tym wielu i tak darmowych produkcji) jak w GeForce Now.
Google chciało i mieć pieniądze ze sprzedaży gier i jednocześnie przekonywać użytkowników do regularnego płacenia za abonament (49 złotych miesięcznie) będący drugim źródłem wpływów. W końcu mamy lepsze wrażenia audiowizualne z abonamentem, w którym jest sporo gier, ale na pewno wiele z tych, które nas interesują, trzeba i tak dokupić. Z drugiej strony mając już kupione gry, nie musimy opłacać subskrypcji, ale wtedy nie zagramy w nie w wyższej jakości z 4K, HDR czy dźwiękiem przestrzennym. Mimo wszystko jeszcze poczekajmy. Może plotki o szybkim końcu usługi grania w chmurze Google Stadia, nie okażą się prawdziwe. Jest to wręcz bardziej prawdopodobny scenariusz.
- Pobierz Google Stadia dla Androida
- Pobierz Chrome dla Windowsa
- Pobierz Chrome dla macOS
- Pobierz Chrome dla Linuxa
Zobacz również: Jak zmienił się GeForce Now? Chmura to gaming PC nawet na TV, smartfonie czy startym laptopie
Źródło i foto: własne / Killed by Google @ Twitter