Gry AAA są również bardzo drogie w produkcji. Dodatkowo do kosztów trzeba wliczyć marketing – gra musi się sprzedać, aby zarobić. Tańsze jest stworzenie mniej oferującej gry, ale dostępnej za darmo. Zysk? Wystarczy dorzucić mikrotransakcje.
Według raportu firmy DFC Intelligence większość dochodów Electronic Arts i Activision Blizzard w ostatnich latach pochodzi z gier-usług. W samym ubiegłym roku EA zarobiło na mikrotransakcjach ponad 2 miliardy dolarów. Activision natomiast po wykupieniu studia King (twórców Candy Crush Saga) za 6 miliardów dolarów, zanotowało wzrost dochodów ze źródeł cyfrowych o 94%.
Jednak jak gry mogą funkcjonować w formie usług?
Przedmioty / Waluta w grze za realne pieniądze
To chyba najczęściej wykorzystywana forma. Ciężko dzisiaj znaleźć grę multiplayer, która nie oferuje zakupu przedmiotów, bądź pieniędzy w świecie gry za prawdziwe pieniądze. Wśród przykładów możemy podać chociażby popularnego Fortnite, który sam w sobie jest darmowy, ale oferuje nam możliwość kupowania skórek zmieniających wygląd postaci. I to wcale nie za małe pieniądze. Możliwość modyfikacji wyglądu pojawiała się oczywiście znacznie wcześniej.
Jedną z najbardziej dochodowych gier, która zarabia na sprzedaży cyfrowej waluty jest oczywiście GTA Online (chociaż już niedługo może wyprzeć je Red Dead Redemption Online…)
Lootboxy
To ostatnimi czasy dość kontrowersyjny temat. Lootboxy przyjmują różne formy, jednak zasada jest zazwyczaj ta sama – kupujemy losowy zbiór przedmiotów i tylko od naszego szczęścia zależy co z niego zdobędziemy (zakładając, że szczęście jest bardziej realne niż algorytmy). Są one przez niektórych uznawane za hazard (na przykład przez rząd Belgii) przez co wzbudzają spore kontrowersje. Jednak nie powinniśmy się łudzić, że znikną one z gier. Nieważne czy to skrzynki w Overwatchu, pakiety kart w Hearthstone czy paczki w Fifie– gracze chętnie kupują lootboxy zarówno ze względu na korzyści z nich wynikające jak i ze względu na dreszczyk emocji przy ich otwieraniu.
Zobacz również: Rząd Belgii wszczął śledztwo przeciwko EA przez… lootboxy
Abonament
Ten model dystrybucji gry nie jest popularny. Gry na abonament pokroju AION bardzo często finalnie przechodzą na model free-to-play z mikrotransakcjami, jednak jest tytuł, którego w tym tekście nie można pominąć. World of Warcraft jest grą MMO, która do gry wymaga wykupieniu abonamentu w cenie ok. 60zł miesięcznie. Ponadto w ciągu 14 lat istnienia gry, pojawiło się siedem płatnych dodatków:
- The Burning Crusade (01.2017)
- Wrath of the Lich King (11.2008)
- Cataclysm (12.2010)
- Mists of Pandaria (09.2012)
- Warlords of Draenor (11.2014)
- Legion (08.2016)
- Battle for Azeroth (08.2018)
Szacuje się, że WoW przyniósł Blizzardowi już ponad 10 miliardów dolarów zysku.
Patrząc na to co gry-usługi oferują wydawcom, możemy być pewni, że ten model będzie jeszcze bardziej rozwijany w przyszłości. W końcu mikrotransakcje pozwoliły Rockstarowi na ponad 5 lat bez wypuszczenia żadnej gry. EA natomiast wypuści w przyszłym roku tylko 7 tytułów, spośród których cztery są kolejnymi odsłonami sportowych serii: FIFA, Madden, NHL i NBA. Jak widać dewiza „mniej produktu, więcej zysku” w pełni oddaje wizję deweloperów na przyszłość rynku gier.
Co więc może czekać nas w przyszłości? Oprócz kolejnych gier-usług możemy spodziewać się konsol jako usług wraz z coraz pokaźniejszymi, bogatszymi oraz droższymi abonamentami, a także rozwoju streamowania gier i możliwe, że powolnego odchodzenia od wydań fizycznych (Black Ops 4 mimo rekordowej sprzedaży cyfrowej, bardzo słabo sprzedał się na płytach). Czy jednak powinniśmy martwić się, że twórcy odejdą od tytułów AAA na rzecz rozwoju dochodowych gier z mikrotransakcjami? Red Dead Redemption 2 oraz Cyberpunk 2077 są chyba przykładami, że raczej niekoniecznie.
Źródło: Techspot