Popularność gry nie zmniejsza się, zaś dla pewnego małżeństwa z Michigan liczba graczy biegających po okolicy i próbujących załapać Pokemony stała się nieznośna, niedopuszczalna, a nawet groźna.
Scott Dodich i Jayme Goots-Dodich złożyli w zeszłym tygodniu pozew zbiorowy przeciwko firmom Niantic, The Pokemon Company i Nintento. Państwo Dodich twierdzą, że siłownia Pokemonów oraz Poke Stops umieszczone w Wahby Park w St Clair Shores (część Detroit), gdzie mieszkają, to prawdziwy koszmar.
Pokemaniacy nie tylko rozpanoszyli się po spokojnej dotychczas okolicy. Niektórzy z nich blokują podjazd do domu Państwa Dodich, bezprawnie wstępują na ich nieruchomość, depczą po roślinach ogrodowych, a nawet zaglądają przez okna.
„Nie czujemy się już bezpiecznie siedząc na naszej werandzie” – to jedno ze stwierdzeń pojawiających się w pozwie. To nie wszystko, bo pewnego dnia, gdy Pani Goots-Dodich zażądała od intruza, aby opuścił ich posesję, usłyszała w niecenzuralnych słowach, żeby „lepiej się zamknęła” ( ang. shut up, b****, or else).
Państwo Dodich powzięli próby usunięcia siłowni Pokemonów i Poke Stops z okolicy za pomocą narzędzi znajdujących się na stronie internetowej gry, ale dostali tylko podziękowanie za wypełnienie formularzy.
Dodich reprezentują również innych właścicieli sąsiednich nieruchomości, którzy doświadczyli podobnych problemów. Mieszkańcy będą domagać się nie tylko zakazu dla Pokemon GO w pobliskim parku i na terenie ich posesji oraz domostw, ale również wysokiego odszkodowania. Czy biedne Pokemony pójdą z torbami?
Źródło: techspot