Pokemonowe szaleństwo zatacza co raz większe kręgi. Niedawno pisaliśmy o tym, że rabusie wykorzystują przebojową grę studia Niantic Labs do napadania na graczy. Nowe kontrowersje związane są lokalizacją niektórych stworków.
Świat zaroił się od nowych trenerów pokemonów, którzy nie mogę oderwać się od swoich smartfonów nawet na chwilę, żeby nie przegapić jakiegoś kumpla Pikachu. Pokemony są wszędzie, także w kościołach, komisariatach i na cmentarzach, czyli w miejscach, gdzie zabawa nie powinna mieć miejsca.
Do listy lokacji, w których nastąpiła inwazja rysunkowych kosmitów należą niestety także Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, a także teren Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu.
Pracownicy muzeum w Waszyngtonie musieli już kilkukrotnie zwracać uwagę osobom, które biegały po terenie obiektu z uniesionymi przed twarzami smartfonami. „Taka rozrywka nie jest właściwa w miejscu, które jest pomnikiem ofiar nazizmu” – powiedział Andres Hollinger z Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie podczas rozmowy z Washington Post.
Hollinger apeluje do odwiedzających o uszanowanie miejsca służącego do refleksji nad jedną z największych tragedii XX wieku i niekorzystanie z gry Pokemon Go w miejscu pamięci ofiar Holokaustu.
Podobny problem pojawił się na Cmentarzu Narodowym w Arlington znajdującym się kilka kilometrów od muzeum. Inwazja pokemonów nie ominęła także byłego, niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Władzie zarządzające obiektem apelują do twórców gry, aby uniemożliwić zabawę na terenie obiektu. Na razie apel pozostaje bez odpowiedzi.
Poza poszukiwaniami pokemonów gracze odwiedzają także tzw. Poke Stops usytuowane na terenach powyższych obiektów. Dzięki temu mogą zdobyć różnego rodzaju prezenty, np. Potiony (mikstury), PokeBalle, EXP (doświadczenie), Eggs (jajka pokemon) i inne rzeczy, które są pomocne w grze.
Światowy szał na Pokemon Go wywindował wartość giełdową Nintendo, właściciela gry, o siedem miliardów dolarów.
Źródło: engadget.com