To bowiem gra utrzymana w popularnej ostatnio wśród graczy konwencji battle royale i będąca poboczną produkcją wobec nadciągającego Dying Light 2, która niestety nie cieszy się zbyt wielkim zainteresowaniem ze strony graczy.
W pierwszym tygodniu obecności tytułu na Steam w Dying Light: Bad Blood pogrywało zaledwie średnio 455 osób – to wynik znacznie gorszy od wielu tytułów z tego gatunku, które zdążyły… już upaść i aż o 94% słabszy rezultat od Dying Light, które w zeszłym wówczas zajmowało nawet 8 tysięcy graczy w trzy lata po premierze.
Oczywiście na średnie zainteresowanie grą złożyło się wiele różnorodnych czynników – najbardziej podstawowym z nich jest zapewne przesyt tematyką battle royale, bowiem w ostatnich miesiącach na rynku pojawiło się całe mnóstwo tytułów często prezentujących dość dyskusyjną jakość wykonania.
Nie zachwycają także recenzje graczy, którzy zwracają uwagę na sporą ilość błędów w grze – to jest oczywiste biorąc pod uwagę fakt, że mamy do czynienia z grą znajdującą się we Wczesnym Dostępie. Co ciekawe, obecnie za grę musimy zapłacić 60 złotych, choć po premierze przewidzianej na przyszły rok będzie ona dystrybuowana w formule free-to-play. To dość dziwne zagranie, które z pewnością nie przysporzy nowej grupy graczy. Cóż – wiele wskazuje na to, że projekt, wobec znikomego zainteresowania ze strony klientów, wkrótce może zostać skasowany. Przyszłość tej gry rysuje się zdecydowanie w niezbyt kolorowych barwach.
źródło: GitHyp