Właściciel platformy przyjrzy się ekstremalnym przypadkom. Jako przykład podano grę, która na Steamie sprzedała się w 100 egzemplarzach i posiada głównie negatywne opinie, a mimo to deweloper poprosił o wygenerowanie 500 tys. kluczy.
„Nie jesteśmy zainteresowani wspieraniem „farmienia” kart kolekcjonerskich i sieci botów kosztem dostarczania solidnych usług zwykłym graczom” – mówi przedstawiciel Valve w rozmowie z serwisem Polygon.
Ekstremalne przypadki
W sieci pojawił się też zrzut ekranu z wewnętrznego forum Steam, na którym Sean Jenkins z Valve tłumaczył decyzję. Pojawia się tam informacja, że część deweloperów generuje ogromną liczbę kluczy, które następnie po zaniżonej cenie są sprzedawane w zewnętrznych sklepach lub bezpośrednio na stronie producenta.
Tymczasem to Valve ponosi wszystkie koszty obsługi tych gier. Gracze pobierają bowiem instalator bezpośrednio z serwerów Steama. Jeżeli jednak większość kluczy sprzedaje się poza platformą, firma nic na tym nie zarabia.
„Przykładowo, jeżeli sprzedałeś kilka tysięcy kopii gry na Steamie, a poprosiłeś lub aktywowałeś pół miliona kluczy, przyjrzymy się tobie, twoim grom, wielkości sprzedaży i kosztom” – wyjaśnia Jenkins na wewnętrznym forum.
Jednocześnie firma zapewnia, że w przypadku uczciwych deweloperów nic się nie zmieni. „Nie mamy nic przeciwko, by nasi partnerzy sprzedawali gry poza platformą Steam, organizowali przeceny i zbiorcze paczki. Nadal będziemy im dostarczać klucze. Nie jest jednak w porządku, gdy ktoś manipuluje naszym sklepem, co negatywnie odbija się na naszych klientach” – tłumaczy Valve.
Źródło: Polygon