Co się stanie z Twoimi grami na Steam, gdy umrzesz?

Piotr MalinowskiSkomentuj
Co się stanie z Twoimi grami na Steam, gdy umrzesz?

Osoby posiadające rozbudowaną bibliotekę gier raczej nie chcieliby jej tracić. Zawsze jednak może dojść do nieprzewidzianego obrotu spraw, który poskutkuje permanentnym odebraniem dostępu do zakupionych tytułów. Chodzi tu o m.in. śmierć potrafiącą przyjść zupełnie niezapowiedzianie. Co wtedy dzieje się z produkcjami znajdującymi się na np. platformie Steam? Właśnie poznaliśmy odpowiedź na to pytanie i niestety trudno nazwać ją satysfakcjonującą.

Steam nie oferuje funkcji dziedziczenia

Kupowanie gier w formie cyfrowej już dawno przestało być wyjątkowe. Mnóstwo osób zrezygnowało z fizycznych wydań – nawet jeśli decydują się na nie decydują, to i tak prawdopodobnie muszą produkt aktywować na jednej z popularnych platform dystrybucji. Konsumenci zostali więc niejako przywiązani do posiadania czegoś, czego nie mogą legalnie się pozbyć, sprzedać lub po prostu oddać.

Nic więc dziwnego, że ludzie zaczęli zadawać pytania odnośnie do wystąpienia sytuacji, gdy pierwotny właściciel konta Steam po prostu umrze. Co dzieje się wtedy z posiadaną przez niego biblioteką i czy można bez problemu ją przejąć? Kwestia ta jest niestety dosyć skomplikowana i przedstawiciele popularnej usługi raczej nie zakładają realizacji takiego scenariusza – przynajmniej na razie.

Pracownicy pomocy technicznej rozwiewają wszelkie wątpliwości. Okazuje się, iż konta oraz gry są niezbywalne. Dlatego też nie ma jakiejkolwiek możliwości przekazania dostępu komuś innemu czy też połączenia zgromadzonych produkcji. Zapis w testamencie także niczego nie zmieni – Valve może odmówić wykonania ostatniej woli zmarłego. Okej, ale co w momencie, gdy ktoś pozostawi nam login i hasło zapisane na kartce?

Rozstrzygnięcie sporu nie jest zbyt łatwe

Steam nie ma takiej mocy, by pojedynczo weryfikować takie przypadki. Praktyka wygląda więc tak, że przekazanie niezbędnych danych nie stanowi jakiegokolwiek problemu – fizycznie nic nas przed tym nie zatrzymuje. Inne spojrzenie ma jednak na to regulamin platformy dosyć jasno zabraniający ujawniania czy udostępniania konta. Zgodę wydać może wyłącznie Valve – jak więc widać, jakaś szansa faktycznie istnieje.

Najwyraźniej jeszcze do takiej sytuacji nie doszło, więc pozostało cierpliwe czekanie. Mimo wszystko mamy do czynienia z dobitnym dowodem na trudności w przetrzymywaniu własności cyfrowej. Ta wydaje się być niebywale przelotna i przemijająca wraz z jej pierwotnym nabywcą. Dlatego też sporo osób nie popiera idei rozwoju w stronę cyfryzacji dosłownie każdego elementu życia.

Za pośrednictwem sekcji komentarzy koniecznie dajcie znać jak Wy zapatrujecie się na tę kwestię. Preferujecie oglądanie filmów czy granie w gry na fizycznych nośnikach, czy mimo wszystko idziecie wraz z duchem czasu?

Źródło: Ars Technica / Zdjęcie otwierające: Valve

Udostępnij

Piotr MalinowskiDziennikarz z pasji i wykształcenia. Jest związany z popularnymi serwisami branżowymi, gdzie od siedmiu lat publikuje treści o nowych technologiach, gamingu oraz „ludziach internetu”. Fascynuje go wpływ influencer marketingu na społeczeństwo oraz szeroko pojęte przyczyny i skutki nierówności społecznych. Prywatnie fan powieści/filmów grozy, gier studia Piranha Bytes, podcastów kryminalnych, dobrej kawy oraz rowerowych wycieczek.