Firma ogłosiłła bowiem, że w umowie dystrybucyjnej pojawią się znaczące zmiany. Teraz przy pierwszych10 milionach dolarów przychodu z gry, prowizja nadal będzie wynosić 30%. Przy przekroczeniu granicy 10, a przed osiągnięciem 50 milionów dolarów, Steam zabierze już tylko 25%, natomiast z pieniędzy powyżej 50 milionów, firma planuje odebrać 20% prowizji. Pod uwagę brane są dochody uzyskane ze sprzedaży gier, DLC, przedmiotów zakupionych w grze i opłat obowiązujących na Rynku Społeczności Steam.
„Sieć tak duża, jak ta, którą tworzą użytkownicy Steam, ma wiele zalet — za wkład, jaki użytkownicy wnoszą przy jej współtworzeniu, nagradzani są możliwością swobodnego korzystania z funkcji, jakie oferuje. Właściwe wyważenie proporcji i zmierzenie wkładu włożonego przez danego użytkownika w budowanie sieci, jest zawsze trudne, ale stanowi istotny czynnik przy tworzeniu dobrze działającej sieci. Wiemy już, że zarówno gry, które zostały dobrze przyjęte, jak również ich gracze, mają dobry wpływ na funkcjonowanie sieci. Wydaje się więc z pożytkiem dla wszystkich użytkowników, aby Steam nadal przyciągał tego typu gry.” – czytamy w oświadczeniu Valve. Firma pozwoli również programistom na większą przejrzystość sprzedaży gier z aktualizacją klauzuli poufności.
Jest to największa zmiana w kwestii finansów Steam w całej 15-letniej historii sklepu. Nie mamy wątpliwości, że ma to być zachęcenie dużych producentów do pozostania na Steam, zamiast odchodzenia na własne platformy. Steam urósł dzięki temu, że mogliśmy całą naszą bibliotekę gier zebrać w jednym miejscu. Teraz jednak gdy EA, Bethesda, Blizzard, Epic czy Ubisoft oferują swoje platformy i coraz częściej postanawiają nawet zrezygnować ze Steam, wpływ dzieła Gabe’a Newella na branżę gier słabnie.