Chińscy gracze stali się mniej uzależnieni od gier?
Komunistyczna Partia Chin to jeden ze światowych liderów jeśli chodzi o cenzurę gamingowej branży. Dostępność najpopularniejszych tytułów jest w Państwie Środka jest od dłuższego czasu dosyć mocno ograniczona, podobnie ma się sprawa z możliwością korzystania z cyfrowych rozrywek przez najmłodszych użytkowników. Mogą oni spędzać znikomą ilość czasu przed ekranem, co docelowo ma pomóc w leczeniu uzależnienia.
Oczywiście nie od dzisiaj wiadomo, że takie przymusowe środki niekoniecznie spełniają swoją rolę i raczej prowadzą do powstawania bardziej złożonych problemów społecznych. To raczej nie przeszkadza jednak chińskiemu rządowi w chwaleniu się swoimi osiągnięciami i twierdzeniu, że wprowadzone ograniczenia uratowały życie nieletnich konsumentów od cyfrowego zła.
Komunistyczna Partia Chin niekoniecznie idzie na rękę graczom
Jak donosi serwis Reuters, raport opublikowany przez organizację China Game Industry Group Committee nie pozostawia jakichkolwiek złudzeń. Wszystko bowiem wskazuje na to, że około 75 procent graczy w przedziale wiekowym od 6 do 17 lat stosuje się do restrykcji wprowadzonych przez Komunistyczną Partię Chin. Mowa tu między innymi o możliwości grania wyłącznie w weekendy (maksymalnie godzinę dziennie) czy blokadzie oglądania streamów przez osoby nieletnie.
Te ograniczenia zostały nałożone we wrześniu ubiegłego roku i podobno skutecznie wyleczyły obywateli z uzależnienia od gier wideo. Oczywiście do tych danych należy podchodzić z odpowiednim dystansem – nawet jeśli składają się na nie liczby pozyskane przez takie koncerny jak Tencent Holdings, NetEase czy Perfect World.
Warto jednak mieć na uwadze, że definicja uzależnienia podawana przez władze jest skrajnie prymitywna. Jeśli człowiek może spędzać tylko kilka godzin tygodniowo na graniu, to nie oznacza, iż magicznie wyzdrowiał i już nie jest uzależniony. Gdyby tak to działało, to osoby pijące tylko jedno piwo dziennie byłyby najzdrowszymi ludźmi na świecie.
Źródło: Reuters