Valve miało świadomie wykorzystywać swoją pozycję na rynku
Steam to najpopularniejsza (i niejako najważniejsza) platforma do dystrybucji cyfrowej. Na ten moment nie ma ona praktycznie konkurencji, bo raczej trudno do tego grona zaliczyć Epic Games Store czy GOG. Valve najwyraźniej doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ponieważ właśnie udowodniono, iż koncern działa na szkodę innym przedstawicielom gamingowej branży. O co dokładnie chodzi?
Prawniczy oddział redakcji Bloomberg poinformował o orzeczeniu amerykańskiego sądu przekazującego część sprawy Valve do Sądu Okręgowego Stanów Zjednoczonych dla Zachodniego Dystryktu Waszyngtonu. Tym samym firma stanie przed antymonopolowym wydziałem za „prawdopodobne wykorzystywanie swojej dominującej pozycji na rynku, aby grozić i podejmować działania odwetowe wobec deweloperów, którzy sprzedają gry za niższą cenę za pośrednictwem innych sprzedawców detalicznych lub platform”.
Sędzia John C. Coughenour stwierdził, że firma narzuca własne warunki dotyczące sprzedaży i cen nawet wobec gier niedostępnych na Steamie. Ma to robić poprzez połączenie pisemnych i niepisanych zasad. Zarzuty te zostały uznane za wystarczające, by kontynuować sprawę. Sprawa została wygrana przez część konsumentów i wydawców gier, którzy złożyli swego czasu pozew zbiorowy. Wcześniej amerykańskie sądy już dwa razy wydawały orzeczenia na korzyść Valve.
Jeśli zaś chodzi o główne zarzuty wobec regulaminu Steama, to chodzi tu głównie o punkt dotyczący niemożności sprzedawania kluczy do gier na innych zasadach, niż te, które obowiązują na platformie od Valve. Mowa tu więc o blokadzie uniemożliwiającej wydawcom dynamiczne regulowanie cen i konieczność wdrażania identycznych promocji i obniżek również na Steamie. Tym samym konsumenci mają być – nawet nieświadomie – zachęcani do dokonywania zakupów na właśnie tej platformie.
Wszystkie zarzuty zostaną teraz ocenione i zbadane przez waszyngtoński sąd antymonopolowy. Wiele wskazuje jednak na to, że konsumenci oraz wydawcy są na dobrej drodze do tego, by nieco ukarać Valve i zmusić firmę do zmiany polityki. Wtedy też rynek gier stałby się nieco bardziej dynamiczny i elastyczny. Do tego jednak zapewne jeszcze długa droga – pozostaje uzbroić się w cierpliwość.
Źródło: Bloomberg