Na przestrzeni lat korporacja z siedzibą w Cupertino zaprezentowała całą masę udanych sprzętów, pośród których prym wiodą oczywiście smartfony. Sam doceniłem garść nowości tej marki, pomimo że na ogół podchodziłem do portfolio Apple ze sporym dystansem. Dość słodzenia. Przyjrzyjmy się absolutnie najgorszym propozycjom sygnowanym logo nadgryzionego jabłka.
Najgorsze produkty Apple w historii
Macintosh TV
Pozwolę sobie zacząć od czegoś nieoczywistego – być może dla niektórych czytelników będzie to fajna ciekawostka o retro komputerach. Apple w 1993 roku postanowiło skierować do sprzedaży Macintosh TV, czyli przedziwne połączenie komputera stacjonarnego z telewizorem. Wydaje się, że produkt wstrzelił się idealnie w erę zwiększonego zapotrzebowania na komputery i wzrostu zainteresowania telewizorami. Nie zagwarantowało to sukcesu sprzedażowego.
Macintosh TV nie był zbyt pięknym komputerem. Przypominał telewizor z wbudowanym odtwarzaczem VHS, ale w takowy rzecz jasna nie został wyposażony. Ekran był mały, a sam koncept łączenia tych dwóch urządzeń nie przemówił do mas. Konsumenci woleli oglądać telewizor na kanapie w salonie, a nie na krześle przy biurku. To chyba nikogo nie dziwi?
Swoją drogą, Macintosh TV po pierwszy całkowicie czarny komputer Apple.
Podstawka Pro Stand
Nie wiem czy istnieje drugi produkt, który wyśmiewałbym tak często, jak sławną podstawkę Pro Stand dla wyświetlacza Pro Display XDR. Apple swój najlepszy monitor wyceniło na 23999 złotych za wariant ze szkłem standardowym oraz 27999 złotych ze szkłem nanostrukturalnym. To za małe kwoty, aby producent z Cupertino dodał gratis podstawę – nieodzowny element każdego monitora. Zamiast tego sprzedawał ją oddzielnie. Problem polega na tym, że Podstawa Pro Stand jest absurdalnie droga i niezbyt funkcjonalna.
Niektórzy twierdzą, że podstawa Apple jest droga, „bo się płaci za design”. Taaa… | Źródło: Apple
4799 złotych. Tyle trzeba zapłacić za Apple Pro Stand – podstawę z regulacją wysokości, kąta pochylenia i opcją obracania wyświetlacza. Tak, to wszystko. Trochę mało jak na tak irracjonalnie drogie akcesorium Ma ono w zasadzie jedną zaletę: wygodne złącze magnetyczne sczepiające się z tym z tyłu obudowy wyświetlacza Pro Display XDR. Gdyby chociaż Pro Stand miało funkcję obracania albo pełniło przy okazji rolę ramienia mocowanego do biurka… ale nie, nic z tych rzeczy.
Apple Magic Mouse
Cofnijmy się ponownie w czasie, tym razem do roku 2009, kiedy to Apple stworzyło produkt tak zły, że naprawdę trudno choćby domyślać się tego, co miała w głowie osoba odpowiedzialna za jego projekt. Chodzi o niesławną myszkę bezprzewodową Apple Magic Mouse.
Genialne. xD | Źródło: Apple
Jak często ładuje się myszkę bezprzewodową? To zależy od tego, jak często się z niej korzysta. Nawet jeśli dzieje się to niebywale rzadko, nie usprawiedliwia to umieszczenia portu ładowania gryzonia na jego spodzie. Tak, na spodzie. Podczas ładowania Apple Magic Mouse nie da się z niej korzystać. Intencjonalne usytuowanie portu ładowania w takim miejscu to czysta głupota. Możecie pisać co chcecie, ale zdania nie zmienię.
Na dokładkę, Apple Magic Mouse była skrajnie nieergonomiczna. Korzystanie z niej było katorgą dla każdego, kto choć raz położył dłoń na wygodnej myszy.
Co zabawne, Apple jak gdyby nigdy nic w 2022 roku zaprezentowała następcę Magic Mouse. No i zgadnijcie, gdzie umieszczono port ładowania… Za brnięcie za rozwiązania bronione wyłącznie przez najbardziej zagorzałe grono „fanbojów” produktów Apple powinno być jakieś specjalnie osiągnięcie do odblokowania.
Ściereczka do czyszczenia Apple
Wahałem się czy umieścić ten produkt w tym zestawieniu. Dlaczego? Z prostej przyczyny: akcesorium działa jak należy. Co to znaczy? Mniej więcej tyle, że skutecznie czyści ekrany. Problem polega na tym, że Ściereczka do czyszczenia Apple kosztuje 119 złotych i tej ceny w żaden sposób nie da się obronić. W żaden.
Ściereczka Apple doskonale czyści portfele kupujących. Chciałbym kiedyś poznać kogoś, kto ją kupił. | Źródło: Apple
Zajmuję się hobbystycznie detailingiem aut i za wysokiej klasy mikrofibry dedykowane do mycia szyb płacę co najwyżej kilkanaście złotych. Nie muszę chyba mówić, że ich skuteczność w zmywaniu zabrudzeń jest co najmniej tak samo wysoka, jak kilkukrotnie droższego produktu Apple.
Niektórzy twierdzą, że ściereczka Apple do ekranów to namacalny dowód na to, że Apple może ustalić zupełnie dowolną cenę za swój produkt, a i tak znajdzie się grono fanów, którzy będą jej bronić. No to jak, kto z Was stanie w tym wypadku po stronie Apple? Aha, słynny argument „mogą ustalić sobie dowolną cenę, mamy wolny rynek” nie działa o ile używająca go osoba skończyła już szkołę podstawową. Bądźmy poważni.
Mac Pro 2013
Wskakujemy do wehikułu czasu i udajemy się do 2013 roku, kiedy to Apple pokazało światu swój kosz na śmieci wyglądający jak komputer… to znaczy komputer przypominający kosz na śmieci. Miłośnicy nowych technologii wiedzą już zapewne, ze mowa o poprzedniku komputera o prezencji tarki do sera, czyli urządzeniu Mac Pro 2013.
Źródło: Wikipedia (CC-BY-SA-4.0)
Okej, trzeba przyznać, że Mac Pro 2013 prezentował się… unikatowo. Wyglądał w 2013 roku jak żaden inny komputer. Druga generacja desktopa Apple dla profesjonalistów zamknięta była w cylindrycznej obudowie o szalenie kompaktowych rozmiarach. Aby to osiągnąć Apple podzieliło płytę główną na trzy sekcje, a całość chłodziła centralnie położonym wentylatorem. Trzeba przyznać, że inżynierowie Apple stanęli na wysokości działania.
Niestety, ulepszanie komputera Mac Pro było niemożliwe, co finalnie okazało się jego zgubą. Jak z pewnością się domyślacie, efektywne chłodzenie wydajnych podzespołów nie było możliwe, przez co komputer przegrzewał się, obniżając swoją wydajność. Throttling nie sprzyjał szybkości wykonywania najbardziej wymagających zadań. Niestety, była to jedna z gorszych maszyn dla profesjonalistów od Apple. Być może najgorsza.
Klawiatura motylkowa Apple
No dobrze, to nie jest produkt, ale rozwiązanie, które przyczyniło się do negatywnego postrzegania niektórych laptopów Apple. Klawiatura motylkowa Apple zaprojektowana w 2015 roku miała być najlepszą klawiaturą na świecie. Pomimo niziutkiego profilu miała zapewniać komfort pisania, jak żadna inna klawiatura w laptopie. Wszystko poszło nie tak.
Źródło: Apple
Klawiatura motylkowa (ang. butterfly keyboard) okazała się awaryjna, głośna, a klikanie zamiast satysfakcjonującego było irytujące. Po wielu akcjach serwisowych i pięciu latach Apple w końcu porzuciło to rozwiązanie, a użytkownicy laptopów tej marki odetchnęli z ulgą.
Apple iPad 10. generacji
To na koniec coś kontrowersyjnego, co może nawet świadczyć o tym, że Apple wcale nie miało aż tak wielu produktów fatalnych. Po prostu… niektóre nie licowały z wysokimi w lwiej części przypadków standardami marki. Apple iPad 10. generacji nie jest bowiem urządzeniem tyle złym samym w sobie, co raczej nieprzemyślanym. Dlaczego? Już tłumaczę.
Źródło: mat. własny
Przede wszystkim, największym rywalem iPada 10. generacji jest iPad Air 5. generacji. Można go kupić w podobnej cenie, a to znacznie lepsze urządzenie – z laminowanym, jaśniejszym ekranem, wspierającym przestrzeń barwową P3, wydajniejszym czipem Apple M1 oraz wsparciem dla Apple Pencil 2. generacji.
No właśnie, iPad 10. generacji współpracuje z Apple Pencil 1. generacji. Z racji braku złącza magnetycznego… nie ma go gdzie trzymać. Co więcej, aby naładować rysik trzeba dokupić za 55 złotych przejściówkę ze złącza USB-C na Lightning. Rysik ładowany jest przewodowo. Dramat.
Źródło: mat. własny
Do tego z iPadem 10. generacji nie działają wcześniejsze klawiatury. Klawiatura Magic Keyboard Folio do „taniego iPada” kosztuje 1499 złotych. Nie widzę żadnego powodu, dla którego ktoś miałby wybrać ten niezbyt przemyślany tablet, zamiast iPada Air. Może Wy mi powiecie?
Czy to wszystkie złe produkty Apple? Nie wiem, Wy mi powiedzcie
Jestem ciekaw, czy wśród czytelników naszego serwisu są użytkownicy produktów Apple, którzy potrafiliby wskazać najgorsze ich zdaniem urządzenia tego producenta. Jeżeli macie na ten temat jakieś przemyślenia, sekcja komentarzy jest Wasza. A może nie zgadzasz się z którymś z moich wyborów? Daj temu upust poniżej, nie obrażę się. Chyba.
Źródło: mat. własny