W ubiegłym roku norweski urząd celny miał zatrzymać dostawę zamienników ekranów do smartfonów takich, jak iPhone 6 czy iPhone 6S. Producent został powiadomiony o sprawie i stwierdził, że serwis narusza wartość intelektualną firmy – Apple wniosło więc pozew do sądu i chciało, aby norweski serwis nie miał prawa do wytwarzania, importowania czy sprzedawania zamienników do produktów Apple. Oprócz tego właściciel miał zapłacić prawie 4 tysiące dolarów kary oraz zniszczyć wszystkie zamówione cześci tak, aby nie nadawały się do użytku.
I teraz najlepsze: Apple chciało zabronić czegoś, co jest dopuszczalne oraz legalne według norweskiego prawa. Brzmi absurdalnie, prawda?
Firma Tima Cooka oddelegowała 5 prawników do całej sprawy, jednak norweski sąd przyznał rację właścicielowi serwisu. To już kolejny przykład na to, jak bardzo Apple chce mieć monopol na niektóre usługi oraz zarabiać na nich kosmiczne pieniądze. Norweski sąd nie zauważył jednak żadnych przeszkód w tym, aby serwisanci mogli stosować części zamienne.
Nikt przecież nie widzi logo, jakie znajduje się pod obudową.
Źródło: Motherboard