MagSafe Duo – ładowarka w cenie smartfonu
Na polskiej witrynie firmy Apple pojawiła się już najnowsza podwójna ładowarka MagSafe Duo. Za jej pomocą ładować można dwa kompatybilne urządzenia na raz. Mowa o sprzęcie zgodnym ze standardem Qi, który wystarczy umieścić na rozłożonej uprzednio podkładce, aby rozpocząć proces uzupełniania jego baterii. Za pomocą MagSafe Duo naładujecie nie tylko wybrane modele smartfonów Apple iPhone, ale też zegarki Apple Watch, bezprzewodowe etui ładujące do AirPods i inne urządzenia. Sprzęt nie jest rzecz jasna tani – kosztuje 679 złotych. W niemal identycznej cenie (699 złotych) kupiłem wczoraj swojej babci smartfon Redmi Note 8 Pro.
Warto zauważyć, iż Apple posunęło się po raz kolejny do sprytnego fortelu, który pozbawia sensu zakupu tańszych ładowarek indukcyjnych. Na tę chwilę ładowarki MagSafe są jedynymi, za pomocą których da się ładować bezprzewodowo telefony z serii iPhone 12 z maksymalną mocą 15 W lub 12 w przypadku iPhone 12 Mini. Wycinanie w pień konkurencji i narzucanie konsumentom swoich produktów w wysokich cenach to coś, co Apple opanowało do perfekcji.
Do ładowarki za 679 złotych trzeba jeszcze dokupić… zasilacz
Najśmieszniejsze jest to, że z kosztującej 679 złotych ładowarki Apple MagSafe Duo nie skorzystasz „ot tak”. W zestawie z cennym urządzeniem producent umieścił wyłącznie ładowarkę oraz przewód z USB-C na Lightning o długości 1 metra. To z kolei oznacza, że aby cieszyć się pełnią jej możliwości, musisz dokupić zasilacz USB-C o mocy 20 W, który Apple sprzedaje w swoim sklepie za „jedyne” 99 złotych. Łączna cena zestawu rośnie tym samym do 778 złotych. Porównajcie to z cenami tańszych ładowarek Qi z miejscem na dwa urządzenia. Przebitka jest kilkukrotna.
Wypada dodać, że tańsza ładowarka MagSafe (z pojedynczą platformą ładującą) wyceniona została na 199 złotych. Do niej także trzeba dokupić zasilacz kosztujący 99 złotych, co daje łączną cenę na poziomie 298 złotych.
Przypominam, że do zestawów z nowymi smartfonami iPhone 12 firma Apple zasilaczy nie dodaje. Ba, wycofała je też z pudełek ze starszymi modelami urządzeń.
Trudne jest życie miłośników produktów Apple w Polsce
W Polsce firma Apple traktowana jest niczym Bentley świata smartfonów, dlatego też internauci próbują zaciekle bronić irracjonalnie wysokich cen produktów. Problem polega na tym, że Apple jest w krajach rozwiniętych postrzegana raczej jako… Volkswagen. iPhone jest smartfonem „dla ludu” – niezwykle popularnym, przewidywalnym, prostym w obsłudze i uznawanym za bezawaryjny. W krajach Europy Zachodniej ze smartfonów i laptopów Apple korzysta znacznie więcej osób niż w Polsce. Nie traktują one zakupu iPhone’a lub Maca jako wydatku z gatunku „zastaw się, a postaw się” z bardzo prostej przyczyny. Zarobki w krajach zachodniej Europy są po prostu wyższe w relacji do cen elektroniki użytkowej. Tam sprzęt tego producenta rzadziej jest elementem lansu, a częściej zwykłym narzędziem.
W Polsce zakup smartfonów Apple, czy też akcesoriów pokroju omawianej tutaj ładowarki często stanowi dla domowego budżetu znaczący wydatek. Z tego właśnie powodu ceny produktów z oferty firmy z Cupertino budzą w naszym kraju tak wielkie emocje i kontrowersji. Trudno mi się temu dziwić i nie spoglądać z lekkim politowaniem tak na gadżet będący w gruncie rzeczy zwykłą ładowarką, w której premium jest jedynie cena. Przy okazji z lekkim zażenowaniem zerkam w stronę ludzi, którzy za wszelką cenę wmawiają innym, że 778 złotych to bardzo uczciwa cena, a „jak cię nie stać, to twój problem”.
Źródło: mat. własny