Podobnie sprawa może wyglądać w kwestii ładowarek.
Najpierw Apple odchudził pudełko z iPhonem
Przy kupnie iPhone’a użytkownik otrzymywał słuchawki AirPods oraz ładowarkę z kablem, dzięki czemu użytkownik nie potrzebował dodatkowych akcesoriów do słuchania muzyki (pomijam głośnik) oraz oczywiście uzupełniania energii. I tak to wyglądało z resztą w przypadku większości innych smartfonów.
W pudełku z iPhonem 12 znajdziesz tylko smartfona. / Foto: Apple
Apple jednak stwierdził, że odwróci trend. W iPhonie 12, 12 Pro oraz 12 Pro Max oprócz telefonu nie znajdziemy żadnych akcesoriów. Firma broni się troską o ekologię. Zauważyła, że każdy ma już w zasadzie jakieś słuchawki w domu – czy przewodowe, czy (coraz częściej) bezprzewodowe. Liczba elektrośmieci na świecie jest duża, a Apple nie chciało jej powiększać.
Zobacz również: Nigdy więcej kabla. Oto dlaczego pokochałem słuchawki TWS
Wszystko to brzmi pięknie, ale powiedzmy sobie szczerze – Apple to korporacja, a główną misją korporacji jest zarabianie pieniędzy. I wydaje się wręcz oczywiste, że chodzi też o nie (a może i głównie).
Za nimi pewnie pójdzie reszta branży
Na Apple’a można gadać, ale jednego nie można marce zarzucić. Żaden inny producent nie ma tak silnego wpływu na branżę mobilną w kwestii trendów. I chodzi tu nie tylko o trendy wizualne, ale także techniczne.
Zaczęło się od pierwszego iPhone’a, który kompletnie zmienił wygląd telefonu i filozofię, która za nim stała. Z klawiszowców i topornych telefonów z rysikiem przeszliśmy do intuicyjnych, stylowych mydelniczek obsługiwanych samymi palcami.
Huawei P40 Lite. / Foto: Huawei
Czułem, że inni producenci pójdą za krokiem Apple’a, i to się właściwie dzieje. Samsung jeszcze w październiku 2020 roku szydził z marki, jednak finalnie podkulił ogon i usunął śmieszkujące materiały, także z serwisów społecznościowych. Dlaczego?
Na zdjęciu najprawdopodobniej znajduje się Samsung Galaxy S21. / Foto: Mauri QHD (Twitter)
To proste – sam planuje taki krok. I świadczą o tym bardzo wiarygodne przecieki z dokumentów agencji certyfikacyjnej ANATEL z grudnia 2020 roku, według których w pudełku z Samsungami serii S21 zabraknie ładowarek i kabli. Koreańczycy szybko zmienili zdanie.
Zobacz również: Śmiał się z Apple – Samsung nie doda ładowarki i słuchawek do Galaxy S21?
Co więcej, to nie jest pierwsza taka sytuacja – w sierpniu 2019 roku Samsung pousuwał materiały, w których szydził z brak złącza słuchawkowego w iPhone’ach. Powód jest podobny – sam pozbył się go w serii Galaxy Note. Hipokryzja korporacji nie zna granic…
Jest jednak i pozytywny akcent.
Xiaomi zrobiło najlepsze, co mogło zrobić
Xiaomi Mi 11. / Foto: Xiaomi
Nie chodzi tu też o tryb nocny wspomagany sztuczną inteligencją i uczeniem maszynowym, który powstał we współpracy z BlinkAI. Nie mam także na myśli czytnika linii papilarnych mierzącego tętno, choć to jest niewątpliwie interesujące.
Zobacz również: Xiaomi Mi 11 oficjalnie. Jest dużo lepszy od Mi 10 i… w tej samej cenie!
Xiaomi postanowiło pójść za Applem, ale jednocześnie nie pójść za Applem. I nie, to nie jest błąd.
Marka zdecydowała się, że… da użytkownikom wybór. Chcesz smartfon bez ładowarki? Spoko. A może jednak jej potrzebujesz? Nie ma problemu, dorzucimy.
Foto: pocketnow.com
To genialne zagranie. Marka udobruchała zarówno miłośników ekologii jak i samych użytkowników. Poza tym zagwarantowała sobie świetny PR.
Sytuacja jest o tyle ciekawsza, że plotki wyraźnie mówiły o braku ładowarki. A w dniu premiery okazało się, że można ją opcjonalnie dostać w zestawie. Z dnia na dzień branża z rzucania mięsem przeszła do zachwalania marki. Xiaomi upiekło dwie pieczenie na jednym ogniu. A w zasadzie to trzy.
Ciekaw tylko jestem, czy jest to jednorazowe zagranie, czy Xiaomi będzie podobnie działało w dłuższej perspektywie. Brzmi to jednak zbyt pieknie, żeby było prawdziwe.
Czy tak samo będzie w Polsce?
Tutaj muszę zaznaczyć, że temat dotyczy wersji chińskiej. Chciałem dowiedzieć się, jak będzie sprawa wyglądała na rodzimym rynku.
Nowy Mi Store w galerii Arkadia w Warszawie. / Foto: własne
Liczę jednak, że marka postąpi podobnie jak w Chinach. Tym samym zjednałaby sobie polski rynek, na którym z resztą bardzo dobrze sobie radzi. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w listopadzie 2020 roku z wynikiem 32,1 proc. była na pierwszym miejscu jeśli chodzi o najczęściej wybierane marki przez Polaków. Za nią był Samsung z wynikiem 21,9 proc., więc przewaga była spora.
Jest jednak nierozwiązywalny dylemat
Xiaomi na chińskim rynku pozwoliło zdecydować klientowi czy chce zestaw z ładowarką, czy bez. Interesujące jest to, że oba zestawy są w tej samej cenie, 3999 juanów (ok. 2270 złotych) za wersję 8/128 GB. To tyle samo co w przypadku poprzednika, który jednak był sprzedawany z akcesoriami.
Wygląda więc na to, że Xiaomi zabrało ładowarkę bez obniżania ceny. A może jednak dodało ją do pudełka bez podwyższania ceny za komplet? Tego niestety nie wiemy i raczej się nie dowiemy.