Apple zabiera ładowarki, a Xiaomi daje wybór. I to się chwali [felieton]

Patryk KorzenieckiSkomentuj
Apple zabiera ładowarki, a Xiaomi daje wybór. I to się chwali [felieton]
{reklama-artykul}Pamiętacie sławną aferę z usuwaniem gniazda jack w iPhone’ach 7? Apple zdecydował się na nowy trend ze względu na wodoodporność i większą ilość miejsca w obudowie na baterię – przynajmniej oficjalnie. Nieoficjalnie mówiło się o powodach bardziej prozaicznych, a mianowicie o oszczędnościach. Gniazdo jack 3,5 mm kosztuje grosze, jednak pomnóżcie to przez miliony sprzedanych egzemplarzy. I wychodzi ładna sumka.

Podobnie sprawa może wyglądać w kwestii ładowarek.

Najpierw Apple odchudził pudełko z iPhonem

Przy kupnie iPhone’a użytkownik otrzymywał słuchawki AirPods oraz ładowarkę z kablem, dzięki czemu użytkownik nie potrzebował dodatkowych akcesoriów do słuchania muzyki (pomijam głośnik) oraz oczywiście uzupełniania energii. I tak to wyglądało z resztą w przypadku większości innych smartfonów.

iphone 12W pudełku z iPhonem 12 znajdziesz tylko smartfona. / Foto: Apple

Apple jednak stwierdził, że odwróci trend. W iPhonie 12, 12 Pro oraz 12 Pro Max oprócz telefonu nie znajdziemy żadnych akcesoriów. Firma broni się troską o ekologię. Zauważyła, że każdy ma już w zasadzie jakieś słuchawki w domu – czy przewodowe, czy (coraz częściej) bezprzewodowe. Liczba elektrośmieci na świecie jest duża, a Apple nie chciało jej powiększać.

Zobacz również: Nigdy więcej kabla. Oto dlaczego pokochałem słuchawki TWS

Wszystko to brzmi pięknie, ale powiedzmy sobie szczerze – Apple to korporacja, a główną misją korporacji jest zarabianie pieniędzy. I wydaje się wręcz oczywiste, że chodzi też o nie (a może i głównie).

Nie ma akcesoriów, nie ma kosztów. Jest za to zysk. A klient i tak nie sprawdzi, czy Apple obniżył proporcjonalnie cenę. Nie ma jak – firma nie podaje nigdzie informacji, czy proporcjonalnie opuściła ceny przy obliczeniach.

Za nimi pewnie pójdzie reszta branży


Na Apple’a można gadać, ale jednego nie można marce zarzucić. Żaden inny producent nie ma tak silnego wpływu na branżę mobilną w kwestii trendów. I chodzi tu nie tylko o trendy wizualne, ale także techniczne.

Zaczęło się od pierwszego iPhone’a, który kompletnie zmienił wygląd telefonu i filozofię, która za nim stała. Z klawiszowców i topornych telefonów z rysikiem przeszliśmy do intuicyjnych, stylowych mydelniczek obsługiwanych samymi palcami.

Huawei P40 liteHuawei P40 Lite. / Foto: Huawei

Grzech tu też nie wspomnieć o omawianym usuwaniu złącza jack czy uwydatnionych obiektywach w wielomodułowych wysepkach fotograficznych. Tylko spójrzcie na współczesne smartfony – Samsung Galaxy Note 20, OPPO Reno4 i 4 Pro, Huawei P40 Lite czy nadchodzący OnePlus 9 to przykłady urządzeń, które pod tym względem upodabniają się do iPhone’ów.

Czułem, że inni producenci pójdą za krokiem Apple’a, i to się właściwie dzieje. Samsung jeszcze w październiku 2020 roku szydził z marki, jednak finalnie podkulił ogon i usunął śmieszkujące materiały, także z serwisów społecznościowych. Dlaczego?

Xiaomi usuwanie ładowarek wybórNa zdjęciu najprawdopodobniej znajduje się Samsung Galaxy S21. / Foto: Mauri QHD (Twitter)

To proste – sam planuje taki krok. I świadczą o tym bardzo wiarygodne przecieki z dokumentów agencji certyfikacyjnej ANATEL z grudnia 2020 roku, według których w pudełku z Samsungami serii S21 zabraknie ładowarek i kabli. Koreańczycy szybko zmienili zdanie.

Zobacz również: Śmiał się z Apple – Samsung nie doda ładowarki i słuchawek do Galaxy S21?

Co więcej, to nie jest pierwsza taka sytuacja – w sierpniu 2019 roku Samsung pousuwał materiały, w których szydził z brak złącza słuchawkowego w iPhone’ach. Powód jest podobny – sam pozbył się go w serii Galaxy Note. Hipokryzja korporacji nie zna granic…

Jest jednak i pozytywny akcent.

Xiaomi zrobiło najlepsze, co mogło zrobić

Premiera Xiaomi Mi 11 odbiła się szerokim echem w Internecie. I nie chodzi tu o specyfikację techniczną (zapowiada się dobrze, ale nie przełomowo) ani projekt wizualny (który okazał się kwestią dosyć dyskusyjną).

Xiaomi usuwanie ładowarek wybórXiaomi Mi 11. / Foto: Xiaomi

Nie chodzi tu też o tryb nocny wspomagany sztuczną inteligencją i uczeniem maszynowym, który powstał we współpracy z BlinkAI. Nie mam także na myśli czytnika linii papilarnych mierzącego tętno, choć to jest niewątpliwie interesujące.

Zobacz również: Xiaomi Mi 11 oficjalnie. Jest dużo lepszy od Mi 10 i… w tej samej cenie!

Xiaomi postanowiło pójść za Applem, ale jednocześnie nie pójść za Applem. I nie, to nie jest błąd.

Marka zdecydowała się, że… da użytkownikom wybór. Chcesz smartfon bez ładowarki? Spoko. A może jednak jej potrzebujesz? Nie ma problemu, dorzucimy.

Xiaomi usuwanie ładowarek wybórFoto: pocketnow.com

To genialne zagranie. Marka udobruchała zarówno miłośników ekologii jak i samych użytkowników. Poza tym zagwarantowała sobie świetny PR.

Sytuacja jest o tyle ciekawsza, że plotki wyraźnie mówiły o braku ładowarki. A w dniu premiery okazało się, że można ją opcjonalnie dostać w zestawie. Z dnia na dzień branża z rzucania mięsem przeszła do zachwalania marki. Xiaomi upiekło dwie pieczenie na jednym ogniu. A w zasadzie to trzy.

Ciekaw tylko jestem, czy jest to jednorazowe zagranie, czy Xiaomi będzie podobnie działało w dłuższej perspektywie. Brzmi to jednak zbyt pieknie, żeby było prawdziwe.

Czy tak samo będzie w Polsce?

Tutaj muszę zaznaczyć, że temat dotyczy wersji chińskiej. Chciałem dowiedzieć się, jak będzie sprawa wyglądała na rodzimym rynku.

Kontaktowałem się z Xiaomi, jednak na tę chwilę jeszcze nic nie wiadomo. Podobnie sprawa wygląda z samą premierą globalnej wersji Xiaomi Mi 11. Najpewniej jeszcze sobie na nią poczekamy.

Xiaomi nowy Mi Store Arkadia Warszawa otwarcieNowy Mi Store w galerii Arkadia w Warszawie. / Foto: własne

Liczę jednak, że marka postąpi podobnie jak w Chinach. Tym samym zjednałaby sobie polski rynek, na którym z resztą bardzo dobrze sobie radzi. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w listopadzie 2020 roku z wynikiem 32,1 proc. była na pierwszym miejscu jeśli chodzi o najczęściej wybierane marki przez Polaków. Za nią był Samsung z wynikiem 21,9 proc., więc przewaga była spora.

Jest jednak nierozwiązywalny dylemat

Xiaomi na chińskim rynku pozwoliło zdecydować klientowi czy chce zestaw z ładowarką, czy bez. Interesujące jest to, że oba zestawy są w tej samej cenie, 3999 juanów (ok. 2270 złotych) za wersję 8/128 GB. To tyle samo co w przypadku poprzednika, który jednak był sprzedawany z akcesoriami.

Wygląda więc na to, że Xiaomi zabrało ładowarkę bez obniżania ceny. A może jednak dodało ją do pudełka bez podwyższania ceny za komplet? Tego niestety nie wiemy i raczej się nie dowiemy.

Źródło: Opracowanie własne

Udostępnij

Patryk Korzeniecki