Komisja Europejska pracuje obecnie nad ujednoliconym prawem dotyczącym ładowarek do sprzętów przenośnych. Według urzędników powinien obowiązywać jeden standard dla wszystkich gadżetów – sytuacja ma uprościć konsumentom życie, a także obniżyć ilość produkowanych elektrośmieci. Apple twierdzi z kolei, iż dostosowanie się do przepisów oraz porzucenie złącza Lightning w iPhone’ach spowodowałoby niespotykaną dotąd ilość odpadów elektronicznych działając tym samym na niekorzyść konsumentów.
W 2009 roku na rynku znajdowało się 30 różnych ładowarek. Apple, Nokia i Samsung podpisały dobrowolne zobowiązanie do wykorzystania interfejsu micro-USB, który w ostatnich latach ze względu na postęp technologiczny także zaczął odchodzić do lamusa. Apple wprowadziło swój port Lightning w 2012 roku wykorzystując lukę prawną. I tak już pozostało do dziś.
Dlaczego firma z jabłkiem w logo tak bardzo chce zachować port Lightning?
Korporacja zwraca uwagę, iż do tej pory dostarczyła na rynek ponad miliard sprzętów, które korzystają z wspomnianego złącza. Do tego wszystkiego trzeba także doliczyć miliony akcesoriów wykorzystującej technologię Lightning do poprawnego działania. Apple wykorzystuje jednak popularne złącze USB typu C w innych swoich sprzętach, takich jak komputery MacBook czy tablety iPad.
Problemem przy przejściu z Lightning na USB typu C stają się akcesoria oraz dodatki do urządzeń, w które zainwestowali klienci na przestrzeni ostatnich lat. W przypadku pełnej adopcji USB C oraz porzucenia portu przez Apple wiele z nich stałoby się przestarzałymi tym samym generując nie tylko straty finansowe ale również problem w postaci odpadów.
Trudno przewidzieć, jak dalej rozwinie się sytuacja na linii Apple – Komisja Europejska. Można się jednak spodziewać, że gigant z Cupertino będzie walczył o swoją rację do samego końca. Tak jak zawsze miewa to w zwyczaju.
Nowe patenty oraz plany Apple zakładają, iż firma nie ma zamiaru porzucać złącza Lightning w najnowszych sprzętach.
Także w 2020 roku.
Źródło: BBC