Trwający lata spór właśnie się zakończył. Apple wypłaci użytkownikom łącznie około 500 milionów dolarów rekompensaty za celowe spowalnianie smartfonów. Wszystko ma swój początek w pozwie zbiorowym i właśnie doczekaliśmy się potwierdzenia, że pierwsze osoby zaczęły dostrzegać na swoim koncie przelewy od koncernu. Użytkownicy wygrali więc sprawę z technologicznym molochem, lecz ta przeprawa niestety nie należała do najłatwiejszych. Zerknijmy na to nieco bliżej.
Apple się ugięło i już przelewa pieniądze poszkodowanym klientom
Chyba nikogo nie zaskoczy fakt, że korporacje najbardziej obawiają się utraty zysków. Dlatego też walka z osobami doczekującymi się odszkodowania to często droga przez mękę. Firma ma bowiem pieniądze, prawników oraz determinację, by nie stracić ani grosza. Na szczęście co pewien czas zdarzają się sytuację, gdzie nawet tego typu przewaga nie jest wystarczająca. Dziś opowiemy Wam właśnie o takim wydarzeniu, które chyba na dobre zapisze się w historii konsumenckich bojów. O co dokładnie chodzi?
Wszystko zaczęło się w grudniu 2017 roku, kiedy to użytkownicy złożyli pozew zbiorowy przeciwko Apple. Korporacja przyznała się bowiem do tego, że celowo blokowała maksymalną wydajność niektórych modeli iPhone’a z „chemicznie starzejącymi się bateriami”. Limit nałożono wraz z wprowadzeniem aktualizacji iOS 10.2.1 i początkowo ukrywano ten jakże istotny szczegół. Potem firma przeprosiła za brak przejrzystości i nawet obniżyła cenę wymiany akumulatorów o kilkadziesiąt dolarów.
Chyba nie muszę dodawać, iż konsumenci nie byli usatysfakcjonowani. Przez kilka lat próbowali nakłonić korporację, by przyznała się do popełnienia wykroczeń prawnych. Apple mimo wszystko uparcie stało przy swoim i twierdziło, że żadne przepisy nie zostały złamane, a przeprosiny są wystarczającym zadośćuczynieniem. W końcu doszło do zawarcia ugody, ale koncern nadal nie wyraził skruchy. Dał tylko znać, że „zgodził się na wszystko tylko po to, by uniknąć uciążliwych i kosztownych sporów sądowych”. Grubo, co?
Zwrot niestety nie należy się wszystkim
No dobra, ale kto może ubiegać się o zwrot z puli 500 milionów dolarów? Mowa tu wyłącznie o mieszkańcach Stanów Zjednoczonych posiadających iPhone’a 6, iPhone’a 6 Plus, iPhone’a 6s, iPhone’a 6s Plus i/lub iPhone’a SE z systemem iOS 10.2.1 lub nowszym i/lub iPhone’a 7 lub iPhone’a 7 Plus z systemem iOS 11.2 lub nowszym. Istotna jest jednak data, ponieważ taki smartfon należało posiadać przed 21 grudnia 2017 roku. Wnioski o płatność można było natomiast składać do października 2020 roku.
Minęły więc ponad 3 lata, aż Apple rozpoczęło wypłacanie świadczeń. Pierwsi konsumenci zaczęli już otrzymywać przelewy na kwotę około 90 dolarów. Po takim czasie można to nazwać miłym upominkiem i tak naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, by koncern próbował w przyszłości podobnych sztuczek.
Ingerowanie w sprzęty dosłownie wszystkich konsumentów okazało się niebezpieczne nawet dla takiego technologicznego giganta. Dobrze, że w końcu udało się klientom dopiąć swego.
Źródło: MacRumors, United States District Court, Twitter (X) (@mbrkhrdt) / Zdjęcie otwierające: unsplash.com (@safru_)