Każdy orze jak może. Żyjemy w dość ciężkich czasach, kiedy szalejąca inflacja wywindowała raty kredytów w Polsce na niespotykane od dawna poziomy. Podczas gdy jedni spłacają je z owoców swojej pracy, inni wybierają drogę na skróty. Na drugie z rozwiązań postawił Dawid Ż., dyrektor szkoły podstawowej w Grabinach. Jak się okazało w toku postępowania, dyrektor wynosił szkolny sprzęt, który potem sprzedawał.
Dyrektor sprzedał szkolny sprzęt za ok. 97 tysięcy złotych
Dawid Ż., będący dyrektorem szkoły podstawowej od niemal 3 lat, został zawieszony w pełnieniu obowiązków 16 stycznia tego roku. Stało się to w związku z podejrzeniem przywłaszczenia sprzętu szkolnego o wartości blisko 100 tysięcy złotych. Zarzuty były trafione, a podejrzany przyznał się właśnie do zarzucanego mu czynu. Zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Dębicy wniosła wcześniej Gmina Czarna, której podlega szkoła.
Dyrektor upodobał sobie szkolny sprzęt o niemałej wartości. Wynosił z miejsca pracy i sprzedawał laptopy, drukarki, tablety i kamery. W dużej mierze były to urządzenia sfinansowane z rządowych programów. Jego łupem padło między innymi 12 tabletów, osiem laptopów, 12 mikroskopów, trzy drukarki 3D, ekran projekcyjny, dwa aparaty fotograficzne, dwa mikrofony, rzutnik, kamera, niszczarka, i dwie pary słuchawek.
Dawidowi Ż. 28 lutego bieżącego roku przedstawiono zarzut z artykułu 284 ust. 2 Kodeksu karnego dotyczący przywłaszczenia powierzonego mienia, będącego częścią majątku szkoły o łącznej wartości 97 265,88 złotych, na szkodę Urzędu Gminy w Czarnej. Za ten czyn grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. W skład tej kwoty wliczony jest jedynie sprzęt, pominięte są składki pieniężne zebranych od rodziców
– informuje prokurator Jacek Żak.
Mężczyzna tłumaczył się, że potrzebował pieniędzy na spłatę kredytu hipotecznego. Zobowiązał się odzyskać sprzęt, a za resztę zapłacić. Grozi mu teraz kara do pięciu lat pozbawienia wolności, ale to nie koniec jego problemów.
Oskarżony nie usłyszał jeszcze zarzutów przywłaszczenia ponad 6 tysięcy złotych przekazanych przez rodziców na ubezpieczenia uczniów (!) oraz 3,2 tysiąca przeznaczonych na zimowisko. Gmina natychmiast po powzięciu tej informacji opłaciła uczniom polisy.
Na razie nie usłyszał związanych z tymi czynami zarzutów, bo zobowiązał się do zwrotu pieniędzy
– wyjaśnia prokurator.
Źródło: Nasze Miasto