Fitbit nie ma ostatnio dobrej passy. Kalifornijska firma znana głównie z serii sportowych opasek monitorujących aktywność użytkowników, zanotowała kilka dni temu duży spadek cen akcji, które poszybowały w dół o 30 procent.
Spadek był reakcją na ogłoszenie prognoz dotyczących wyników sprzedaży za czwarty kwartał bieżącego roku. Analitycy spodziewali się, że zysk z akcji wyniesie nawet 75 centów, a tymczasem aktualne wskaźniki mówią o kwocie 14 do 18 centów za akcję.
Zweryfikowano również prognozy roczne. Roczny przychód zmniejszono z 2,6 mld dolarów do 2,32-40 mld dolarów. Oczywiście to nadal oznacza wzrost, ale nie w takim tempie, w jakim się tego spodziewano – napisał prezes kalifornijskiej firmy, James Park, w oświadczeniu podsumowującym wyniki Fitbit.
Nowe wieści dotyczą hipotetycznej oferty chińskiego funduszu hedgingowego ABM Capital, który podobno zaproponował kupno Fitbit poprzez zakup pakietu kontrolnego akcji w cenie 12,50 dolarów za sztukę. Ponieważ informacja pojawiał się w agencji rządowej Securities and Exchange Commission, czyli amerykańskiej komisji papierów wartościowych i giełd, została potraktowana poważne i natychmiast odbiła się na notowaniach Fitbit.
Co najciekawsze, James Park zaprzeczył powyższym rewelacjom oraz jakimkolwiek związkom Fitbit z ABM Capital. Być może zgłoszenie do SEC było mistyfikacją, co zdarzało się już wcześniej, choćby w ubiegłym roku, kiedy Avon Products otrzymał fałszywą ofertę wykupu od PTG Capital Partners, poprzez złożenie w SEC. Sprawa ostatecznie skończyła się w sądzie oskarżeniem o manipulacje na rynku.
Tym razem wrogie działania spowodowały spadek wartości akcji o kolejne 8 procent. Być może wokół Fitbit toczy się jakaś zakulisowa gra, której szczegółów nie znamy. Miejmy nadzieję, że aktualne rewelacje nie odbiją się na produkcji i rozwoju Fitbit.
Źródło: cnet.com