Podczas prezentacji Apple Watch Series 4 amerykańska firma skupiła się na dwóch funkcjach: pierwsza z nich, to elektrokardiogram, który niestety nie działa w Polsce, a druga, to opcja pozwalająca na wykrycie upadku oraz wezwanie odpowiednich służb medycznych. Tego typu technologia bazuje na autorskich algorytmach Apple, a testerzy chwilę po premierze zegarka próbowali sprawdzić na własną rękę czy funkcja „upadku” działa – w większości przypadków Apple Watch nie aktywował odpowiedniej opcji. Jedna z gazet donosi, iż wspomniana możliwość pomogła mężczyźnie znaleźć się w szpitalu po przykrym incydencie.
34 letni Gustavo Rodriguez gotował posiłek oraz korzystał z gorącego piekarnika, kiedy przeszywający ból w plecach sprawił, iż upadł on na podłogę. Jego Apple Watch zareagował na sytuację i zapytał czy chce on wezwać pomoc medyczną lub też wykonać inną akcję. Smartfon Rodrigueza leżał w innym pokoju, a mimo to był on w stanie zadzwonić do swojej teściowej, która pomogła przetransportować go do szpitala. To nie pierwszy tego typu incydent, kiedy nowa wersja zegarka Apple zadziałała poprawnie, zgodnie z zapowiedziami producenta.
Warto pamiętać, iż opcja związana z upadkami jest domyślnie wyłączona dla użytkowników poniżej 65 roku życia i trzeba aktywować ją w sposób manualny. Wiele osób śmiało się z tego, iż Apple jak zwykle wymyśla „coś na nowo” i nie traktuje swoich klientów poważnie. Okazuje się, że funkcji upadku nie da się włączyć celowo poprzez rzucanie się na podłogę oraz symulowanie tego typu zdarzenia. Algorytmy zegarka oraz sensory działają najwyraźniej w inny sposób i są zaprogramowanie tak, aby zwracać uwagę tylko i wyłącznie na konkretne odczyty pojawiające się podczas nagłego, niespodziewanego ruchu.
Dobrze, że cała sytuacja związana z Gustavo Rodriguezem zakończyła się pomyślnie. Pozostaje mieć nadzieję, iż inteligentny zegarek z jabłkiem w logo dalej będzie działał sprawnie – przynajmniej w większości przypadków, w których naprawdę będzie on potrzebny.
Źródło: Aftonbladet