Huawei potrzebuje sposobu, by wprowadzać na rynek nowe smartfony, ale wciąż mieć dostęp do usług Google. Szczęśliwie producent ma w ofercie dziesiątki modeli, które pomyślnie przeszły certyfikację jeszcze przed nałożeniem blokady. Huawei opracował więc takie konstrukcje, które spełniają warunki starszych certyfikatów, ale mimo tego są nowymi smartfonami.
Honor 9X czy Huawei P Smart Z?
Przyjrzyjmy się modelowi Honor 9X. Europejska wersja ma procesor Kirin 710F, chińska zaś nowszy Kirin 810. Różnią się też pozycją czytnika linii papilarnych, aparatami, a ponadto europejska wersja ma dostęp do usług Google. Jak to możliwe?
Huawei mógł certyfikować Honora 9X przed majem 2019, ale to mało prawdopodobne. Honor 9X ma identyczny numer modelu (STK-LX1) jak Huawei P Smart Z, wprowadzony na europejskie rynki przed amerykańską blokadą. Smartfony te różnią się pamięcią, aparatami i wzornictwem, ale te elementy specyfikacji nie wpływają na wyniki testów kompatybilności. Kluczowe komponenty zostały takie same.
This is the new (European) Honor 9X. Which isn’t actually new. It’s a Huawei P Smart Z (STK-LX1) with a better camera + different mem config. This is how Huawei launches „new phones” w/ Google services – they’ve had the certification for this device long before Trump’s embargo. pic.twitter.com/M0wkyyeh37
— Roland Quandt (@rquandt) October 24, 2019
Google zatwierdził tę konfigurację przed majem 2019 roku. Certyfikacja GMS jest związana z numerem modelu w danym regionie, a nie z nazwą handlową urządzenia. Teoretycznie nie ma przeciwwskazań, by instalować na niej Google Mobile Services, nawet jeśli dostanie więcej RAM-u i inną obudowę.
Co z flagowcami Huawei?
W ten sposób można wprowadzić na rynek smartfon „odświeżający” starszą konstrukcję, ale strategia nie zadziała na flagowcach. Modelu Mate 30 Pro na razie nie na zachodzie nikt nie widział. Recenzje pochodzą głównie od osób, które miały przyjemność podróżować do Chin. Powodem jest brak Google Mobile Services.
Podobnie wygląda sytuacja składanego Huawei Mate X. Ten supernowoczesny smartfon być może nigdy nie opuści Państwa Środka.
Własny sklep Huawei, czyli AppGallery, nie jest na razie szczególnie kuszący dla programistów. Polski klient znajdzie tam większość potrzebnych aplikacji społecznościowych i bankowych, ale to kropla w morzu w porównaniu do oferty Google Play. Na zrzutach ekranu poniżej widać, że szału to tam nie ma.
Odświeżanie starych konstrukcji pomoże firmie Huawei na rok czy dwa, ale w końcu trzeba będzie sięgnąć po jakieś długofalowe rozwiązanie.
Źródło: Android Authority