Ekran OnePlus 6T rysuje się przy szóstym stopniu dziesięciostopniowej skali – to mniej więcej już od roku utarty standard, który prezentują wszystkie smartfony z najwyższej półki cenowej. Nie ma więc co martwić się o to, że noszenie urządzenia w jednej kieszeni z kluczami czy monetami spowoduje jakieś uszkodzenia. Co ciekawe, po zarysowaniu czytnika linii papilarnych znajdującego się bezpośrednio pod ekranem, dalej wydaje się on działać i poprawnie rozpoznaje palec użytkownika.
Nieco inaczej jest już w przypadku tylnej obudowy – tutaj trzeba będzie uważać na to, aby jej nie zarysować. Zastosowana przez producenta powłoka bardzo łatwo łapie wszystkie ślady i nie trzeba wiele, aby pozostawić na niej stałą „ozdobę”. Oczka aparatów zostały skutecznie zabezpieczone, a głośnik również pozostał na swoim miejscu.
Jeśli chodzi o przypalanie ekranu zapalniczką, to tu również nie ma żadnej rewolucji – OnePlus 6T mieści się w standardzie proponowanym obecnie przez wszystkie największe marki.
Trzeba jednak przyznać, że test wyginania flagowca jest dość zaskakujący. Owszem, sprzęt wygina się i wraca do swojego kształtu, ale sama forma wygląda już bardzo nieprzyjemnie – owszem, OnePlus 6T nie jest uszkodzony w żadnym stopniu, ale jak na urządzenie tej jakości można oczekiwać więcej w kontekście spasowania konkretnych elementów.
OnePlus 6T zadebiutuje na europejskim rynku dopiero za kilka dni, a konkretniej 6 listopada.
Na ten moment nie wiadomo czy ten smartfon będzie oficjalnie dostępny w Polsce, ale nawet jeśli nie, to i tak zapewne skusi się na niego spora garstka użytkowników.
Źródło: YouTube