Anonimowy nabywca postanowił wydać 190 tysięcy dolarów na pierwszego iPhone’a w historii. Chodzi tu o wersję wyposażoną w zaledwie 4 GB pamięci masowej, która była znacznie mniej popularna od edycji zawierającej dwa razy więcej miejsca na dane. Zakupiony smartfon ponadto nigdy nie został pozbawiony oryginalnej folii, co tak naprawdę czyni go białym krukiem branży. Oczywiście wyłożona kwota wciąż jest absurdalnie wysoka, lecz można ją racjonalnie uzasadnić. Przyjrzyjmy się temu wszystkiemu nieco bliżej.
Pierwszy iPhone został sprzedany za 190 tys. dolarów
Od razu zaznaczę, że już wcześniej byliśmy świadkami podobnych historii. Wystarczy cofnąć się do lutego bieżącego roku, kiedy to ktoś postanowił wyciągnąć z portfela 63 tysiące dolarów i przeznaczyć je na pierwszego iPhone’a, również fabrycznie zapakowanego – więc dlaczego ktoś teraz zdecydował się zainwestowanie znacznie wyższej sumy? No cóż, diabeł tkwi w szczegółach, bo to właśnie one mają w tym przypadku największe znaczenie.
Należy cofnąć się do 2007 roku, kiedy to Steve Jobs wyszedł na scenę i zapowiedział drogi produkt wywołujący raczej uśmiech na twarzy niż faktyczną ekscytację konsumentów. Oczywiście wszyscy wiemy jak się to skończyło – iPhone stał się prekursorem smartfonów i od niego wszystko zaczęło nabierać współczesnych kształtów. Ogłoszono wtedy dwie wersje urządzenia, model posiadający 4 GB pamięci masowej (499 dolarów) oraz taki wyposażony w 8 GB (599 dolarów). Większość osób wolało dopłacić stówkę w zamian za możliwość trzymania znacznie większej liczby zdjęć czy filmów.
Źródło: LCGAuctions
Dlatego też zaledwie dwa miesiące później zakończono sprzedaż tańszego wariantu. Chyba już rozumiecie do czego chciałem dojść – wersja posiadająca 4 GB pamięci na dane jest ekstremalnie rzadka, zwłaszcza jeśli dodamy do tego egzemplarz nieotwierany od niemalże 16 lat. Właśnie taki sprzęt został zakupiony przez anonimowego nabywcę za pośrednictwem LCGAuctions. Święty Graal wśród kolekcjonerów smartfonów kosztował 190 tysięcy dolarów, za co kupić można porządne mieszkanie w dużym mieście, drogi samochód i ogólnie sporo innych fajnych rzeczy.
iPhone’a też można uznać za inwestycję, gdyż jego unikalność wraz z upływem czasu będzie nieustannie rosnąć. Dlatego też nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś za kilka lat kupiłby ten sprzęt za np. 300 tysięcy dolarów.
Źródło: Kotaku, LCGAuctions / Zdjęcie otwierające: pexels.com, LCGAuctions