Zasilacz Apple za 319 złotych
Żyjemy w czasach, w których smartfony ładowane są z mocą często przekraczającą 50 watów. Najlepsze ładowarki do telefonów są w stanie przywracać energię w bateriach z mocą nawet 120 W. W sprzedaży nie brakuje też ładowarek GaN, mogących błyskawicznie ładować kilka urządzeń na raz. Te ostatnie są najdroższe, ale za niecałe 300 złotych bez problemu da się kupić ładowarkę Baseusa o mocy 120 W z aż trzema wyjściami. Te same pieniądze można też przeznaczyć na dużo gorszy zasilacz od Apple.
Zasilacz z dwoma portami USB-C o mocy 35 W Apple sprzedaje w swoim internetowym sklepie za 319 złotych. Może ładować dwa urządzenia jednocześnie. Producent zaleca używać go z MacBookiem Air, ale działa doskonale również z iPhonem, iPadem, zegarkami Apple Watch i słuchawkami AirPods. Co zatem niezwykłego jest w tym zasilaczu, że kosztuje aż 319 złotych?
Absolutnie nic.
Apple za wszelką cenę pragnie podtrzymywać tradycję łupienia konsumentów na niemałe pieniądze. Oczywiście nikt nikogo nie zmusza do zakupu takiej ładowarki, więc nikomu nie dzieje się krzywda. Zgaduję, że znajdzie się niejedna osoba, która zasilacz sieciowy Apple postanowi kupić pomimo jego ceny, ufając przy tym, że kupuje produkt premium.
Założę się, że nawet wśród czytelników naszego serwisu trafią się internauci, którzy będą racjonalizować absurdalną cenę. Mam rację?
Źródło: mat. własny