Oznacza to w skrócie, że klienci polubili składane urządzenia od Samsunga i coraz częściej wybierają je zamiast konwencjonalnych modeli. Co więcej, wyniki przebiły oczekiwania ekspertów, którzy zapowiadali zaledwie 3-krotny wzrost.
Skąd wzięło się takie zainteresowanie? Wychodzi na to, że w kluczem do sukcesu jest przede wszystkim odpowiednia wycena urządzeń. Samsung z generacji na generację obniża próg wejściowy do serii Fold i Flip i jak widać to daje efekty. W tym roku, żeby nabyć najnowszy model ze składanym ekranem, trzeba było zapłacić “zaledwie” 4800 złotych, a teraz cena jest jeszcze niższa (niecałe 4000 zł). Wcześniej, było to grubo ponad 6000 złotych.
Poza tym, powodem niewątpliwego sukcesu może być też fakt, że ostatnia edycja modeli z linii Z została pozbawiona niemal wszystkich wad, jakie obciążały poprzedników. Smartfony są teraz cieńsze, bardziej kompaktowe i w końcu mają wodoodporność.
Pozycja lidera zagrożona?
Samsung podzielił się także prognozami dotyczącymi przyszłości i okazuje się, że w najbliższych latach powodów do radości będzie jeszcze więcej. Do 2032 roku sprzedaż składanych smartfonów ma bowiem wzrosnąć aż dziesięciokrotnie.
Wygląda na to, że Koreańczycy są pewni swojej pozycji i nie boją się konkurencji, która wkrótce ma przecież przeprowadzić prawdziwą ofensywę na omawianą niszę. Do prezentacji własnego smartfona z klapką przymierza się Xiaomi, a w nadchodzących miesiącach do tematu ma przymierzać się Motorola. Żeby tego było mało, jest też przecież zaprezentowany kilka dni temu Huawei P50 Pocket, który prezentuje się wyjątkowo ciekawie.
Źródło: Samsung / fot. tyt. Samsung