Jorgen Mouritzen to starszy mężczyzna, który na co dzień jest wielkim fanem urządzeń i gadżetów produkowanych przez Apple. Kiedy amerykańska firma wypuściła smartwatche na rynek, mężczyzna bez wahania sprawił sobie Apple Watch. Niestety jak się okazało, podczas użytkowania, doszło do bolesnej awarii zegarka.
Wedle relacji Mouritzena, pewnego dnia, nosząc swój smartwatch na lewym nadgarstku, poczuł nagle głęboki ból w miejscu, gdzie znajdowało się urządzenie. Mężczyzna starał się jak najszybciej uwolnić, ale zegarek rozgrzał się tak mocno, iż jego pasek zaczął się topić i przywarł do skóry. Zrywając całość, Mouritzen poparzył sobie poważnie zarówno palce jak i nadgarstek. Na dowód swych słów, w sieci zamieścił zdjęcia.
Oczywiście już wcześniej niektórzy użytkownicy donosili o tym, że urządzenie Apple potrafi się przegrzać i podrażnić skórę. Nigdy jednak obrażenia nie wyglądały tak poważnie. Warto również zwrócić uwagę, jak na całą historię zareagowało Apple. Amerykański koncern wyparł się jakiejkolwiek odpowiedzialności. Jego przedstawiciele stwierdzili, że pasek nie mógł rozgrzać się do takiej temperatury, więc w całym zdarzeniu musiał brać udział jakiś inny, dodatkowy czynnik. Jak było w rzeczywistości? Ciężko stwierdzić. Całą historię pozostawiamy wam do oceny.
Źródło/Zdjęcia: Geek.com