Xiaomi Mi 11 nie pomylisz z żadnym innym smartfonem
Muszę przyznać, że smartfon ma coś w sobie. Tył jest wykonany z satynowego, matowego szkła. Pobawiłem się wersją niebieską i robi ona zupełnie inne wrażenie na żywo niż na wizualizacjach.
Foto: własne
Xiaomi Mi 11 może być niebieski, ale iryzuje na żółto. Wygląda to świetnie – w końcu oba kolory do siebie bardzo pasują. Co ciekawe, po odpowiednim kątem udało mi się nawet zyskać odcienie wpadające w fiolet – spójrzcie tylko na tytułowe zdjęcie. Żadne z tych odcieni nie dominują jednak głównego koloru, ale go dopełniają.
Foto: własne
Xiaomi Mi 11 wyróżnia się też nietypową wysepką fotograficzną, która jest jedyna w swoim rodzaju. Najbardziej wyeksponowany jest główny aparat, który otrzymał ozdobną, mieniącą się obwódkę. Wizualnie łączy się z aparatem ultraszerokokątnym ze względu na umieszczenie obu komponentów w w czarnej, wyszczególnionej części. Od razu po rzuceniu oka na tył smartfona widać, które aparaty są najważniejsze.
Foto: własne
Ciężko to wychwycić na renderach, ale główny obiektyw wystaje, mimo że oba mieszczą się w jednym kawałku szkła. Rodzi to jednak problem z kurzem, który lubi się zbierać wokół.
Xiaomi Mi 11 bardzo dobrze leży w ręce
Wyposażono go w ogniwo o pojemności 4600 mAh, ale zupełnie tego nie czuć. Po pierwsze, smartfon sam w sobie jest zaskakująco cienki. Po drugie, Xiaomi zaokrągliło nie tylko tył, ale także przód, oczywiście wraz z wyświetlaczem.
Foto: własne
Xiaomi Mi 11 ma przekątną aż 6,81 cala choć przyznam się Wam, że nie odczułem tego w czasie pierwszego kontaktu. Zobaczymy jak wypadnie w dłuższym teście.
Wyświetlacz jest wyborny
Xiaomi Mi 11 według producenta ma jeden z najlepszych wyświetlaczy w swojej klasie. W czasie prezentacji podkreślono wykorzystanie nowego materiału o nazwie E4, który umożliwił podniesienie jasności. Przyznam, że telefon potrafi bić po oczach. Nie miałem problemu z używaniem urządzenia nawet w blasku reflektorów, a te rozstawione na sali były tak jasne, że aż grzały po plecach (serio!).
Xiaomi Mi 11 jest w stanie wyświetlać obraz w rozdzielczości 3200 x 1440 pikseli. Z pewnością ma to swoją rolę w uzyskaniu tak wysokiej ostrości, choć po przestawieniu na mniejszą nie odczułem większej różnicy. Cieszę się, że Xiaomi daje taki wybór, zwłaszcza, że trochę to odciąży baterię. Mniej pikseli = lżejsza praca procesora, lżejsza praca procesora = mniejsze zużycie baterii. Informuje nawet o tym oprogramowanie.
Foto: własne
Zaskakujące wrażenie zrobiło na mnie przyspieszone odświeżanie dotyku. Xiaomi Mi 11 śledzi palec częstotliwością aż 480 Hz. Co w tym takiego fajnego?
W zwykłym wyświetlaczu, co już pewnie zauważyliście, jest lekkie opóźnienie przy przewijaniu. W Xiaomi Mi 11 tego opóźnienia praktycznie nie ma! Poczułem to od pierwszego muśnięcia. Miałem wrażenie, że zawartość ekranu jest wręcz przyklejona do palca. Wrażenie jest niesamowite.
Foto: własne
Grzech tu nie wspomnieć o odświeżaniu 120 Hz. Zdecydowanie upłynnia wszelkie animacje pojawiające się na ekranie. W połączeniu z raportowaniem dotyku 480 Hz sprawia, że korzystanie z Mi 11 to czysta przyjemność.
Xiaomi Mi 11 działa jak strzała
To pierwszy smartfon ze Snapdragonem 888 na pokładzie. Jest to obecnie najszybsza jednostka producenta na rynku. Jak można się spodziewać – interfejs po prostu płynie. Był bardzo płynny bez względu na to, czy fotografowałem, czy korzystałem z internetu.
Foto: własne
Spotkanie trwało wprawdzie tylko 2 godziny, jednak muszę zaznaczyć, że animacje nie chrupnęły mi ani razu – a telefon nie miał lekko. Mam nadzieję, że to się nie zmieni i po dłuższym teście moje pozytywne odczucia się utrzymają.
Xiaomi postarało się o porządny aparat
W Mi 11 znajdziemy aparat główny o rozdzielczości 108 MP. Jak można się spodziewać – jakość zdjęć jest rewelacyjna. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do jakości zdjęć. Rozdzielczy sensor świetnie daje radę w zapisywaniu szczegółów. Nawet po powiększeniu obraz jest pełen detali.
Aparat główny / Foto: własne
Aparat główny / Foto: własne
Aparat główny / Foto: własne
Nie mamy teleobiektywu, ale nie narzekałem na to – porządne powiększenie cyfrowe mi wystarczyło. Nawet przy dojechaniu do końca skali (30x) było w miarę użyteczne, chociaż zależy to też od tematu kadru.
Aparat główny – powiększenie 2x / Foto: własne
Aparat główny – powiększenie 30x / Foto: własne
Xiaomi Mi 11 oczywiście wyposażono w aparat ultraszerokokątny 13 MP, który także dawał radę. Przy oglądaniu obrazu na monitorze 4K prezentuje bardzo podobną jakość do głównego.
Aparat ultraszerokokątny / Foto: własne
Aparat ultraszerokokątny / Foto: własne
Xiaomi dorzuciło jeszcze obiektyw makro o rozdzielczości 5 MP. Jest w pełni użyteczny, choć mam wrażenie, że zdecydowanie lepiej poradziłby sobie w nieco jaśniejszym otoczeniu – mech i trawa ze zdjęć znajdowały się w ciemniejszej części otoczenia.
Aparat ultraszerokokątny / Foto: własne
Furorę zrobił tryb nocny, który produkował bardzo ładny obrazek. Pozbawiony był szumów i wszelkich artefaktów. Warto zaznaczyć, że tym razem działa nie tylko aparacie głównym, ale także ultraszerokokątnym i selfie. Chwalę sobie to, że prezentuje podobną jakość bez względu na obiektyw.
Największe wrażenie wywoływało rozjaśnianie kadru – można powiedzieć, że Xiaomi Mi 11 działa jak noktowizor 😉
Aparat ultraszerokokątny – tryb nocny / Foto: własne
Aparat główny – tryb nocny / Foto: własne
Aparat główny – powiększenie 2x – tryb nocny / Foto: własne
Xiaomi Mi 11 muszę też pochwalić za mnogość opcji nie tylko fotograficznych, ale i wideo. Oprócz nowych filtrów do filmów zaimplementowano kilka kreatywnych funkcji takich jak zamrażanie postacie w czasie kręcenia wideo, dramatyczny efekt zbliżania i jednoczesnego oddalania kamery (znany m.in. z horrorów) czy tryb równoległego świata rodem z „Incepcji”. Zaprezentuję je Wam przy okazji pełnej recenzji. Mogę jednak zapowiedzieć, że się na pewno Wam spodobają 😉
Foto: własne
Przetestowałem też głośniki Harmana Kardona
Xiaomi Mi 11 wyposażono w głośniki stereo strojone przez znaną w świecie audio markę. Grały bardzo czysto i szczegółowo, nawet na najwyższym poziomie głośności. Wydaje mi się, że mogłyby mieć nieco więcej basu, chociaż będę musiał je jeszcze potestować na spokojnie.
Foto: własne
Xiaomi Mi 11 zapowiada się znakomicie
Xiaomi Mi 11 wstępnie zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Najtańsza wersja smartfona (8/128 GB) została wyceniona w Europie na niecałe 3400 złotych. Jak za taką cenę wydaje się dopracowanym i napakowanym ciekawymi funkcjami flagowcem.
Foto: własne
Bawiłem się nim tylko 2 godziny ale muszę powiedzieć, że mamy potencjalnego kandydata na bestsellera. Mam tylko nadzieję, że w czasie dłuższych testów nie wyjdą żadne “kwiatki”. Pozostaje tylko czekać na pełną recenzję.