Ma to kilka zalet. Przede wszystkim każde centrum danych generuje ogromną ilość ciepła, które w jakiś sposób trzeba odprowadzić. Umieszczając serwerownie na dnie oceanu problem rozwiązałby się sam. Urządzenia byłyby chłodzone przez wodę.
Microsoft planuje ponadto wykorzystywać prądy morskie do generowania energii, która napędzałaby centra danych. Oczywiście stworzenie całej infrastruktury wymaga pokaźnych nakładów pieniężnych, ale późniejsza eksploatacja może się szybko zwrócić.
Microsoft przeprowadził już udane testy, w trakcie których serwery były przez 105 dni zamknięte w szczelnych kapsułach o średnicy 2,4 metra. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, wkrótce część danych przechowywanych „w chmurze” w rzeczywistości będzie się znajdować na dnie oceanu.
Źródło: Neowin