Smartfon ulepszony względem Motoroli Edge Plus, choć z kilkoma dziwnymi zmianami
Pierwszą różnicą, którą niektórzy niekoniecznie nazwaliby poprawą, jest rezygnacja z zagiętego na krawędziach ekranu, choć w nazwie pozostało wyrażenie Edge. Dla mnie nie jest to minusem. Przy okazji łatwiej o folię czy szkło na ekran, a ich aplikacja jest prostsza. Nie zmieniły się za to użyte materiały. Szkło porządnej jakości na froncie, metalowe ramki i dobrej jakości, naprawdę estetyczne plastikowe plecy. Nie jest to tył obudowy premium, ale znów ma to pewne plusy. Chociażby brak obawy o zbicie się tafli, a wizualnie przynajmniej w mojej opinii nie umniejsza to elegancji. Choć osobiście jestem fanem metalu, który od lat nie jest na topie i pozostał tylko w ramkach wokół brył urządzeń różnych producentów.
Smartfon wpisuje się w modę rezygnacji z wyjścia minijack. Będziemy potrzebować przetwornika na USB-C lub po prostu słuchawek bezprzewodowych, które i tak dostajemy gratis w przedsprzedaży. Za to zupełnie niemodne jest umiejscowienie czytnika linii papilarnych. W Motoroli Edge Plus był wbudowany w ekran, jednak tutaj przeniesiono go do włącznika na krawędzi. Prawie wszyscy producenci zaopatrują plecy telefonu w skaner odcisków papilarnych, jeśli nie jest pod ekranem, więc dziwi trzymanie się starego trendu. Osobiście preferuje tył lub ekran z racji lepszej ergonomii.
Superszybki ekran 144 Hz, to świetna zaleta Motoroli Edge 20 Pro
Panel OLED jest wyjątkowo płynny. Firma zaszalała i wstawiła taki o odświeżaniu aż 144 Hz. Porównując do standardowych 60 Hz, to istna bajka, szczególnie przy szybko poruszających się elementach.
Kontrast i jasność stoją na dobrym poziomie, smartfon obsługuje HDR10+ i paletę DCI-P3, ale czegoś minimalnie brakuje. Barwy prezentują się na nieco zbyt stonowane, ale czerń i biel jak to w OLED wypadają świetnie.
Dużym zgrzytem jest za to rezygnacja z głośników stereo. To dziwne, żeby w 2021 roku w topowym modelu nie mieć multimediów w stereo. W końcu lewy głośnik stereo i tak jest obecny jako element do rozmów przykładany do ucha, a poprzedni Edge miał tę funkcję.
Inną decyzją dziwną w obecnych czasach dla najwyższych smartfonów jest brak wodoodporności. Firma dalej nie przyłożyła się do zapewnienia zgodności z IP67 czy IP68. Motorola Edge 20 Pro ze swoim IP52 jest co najwyżej odporna na lekkie zachlapania, więc lepiej, żeby przypadkowo nie wpadła nam do wody czy pod jej mocny strumień. Nie dosłownie każdy najwyższy model konkurencji ma taką funkcję, ale to coraz szerszy standard.
Czysty Android z mocną specyfikacją
Do płynności pracy najnowszego flagowca Motoroli nie mogę się przyczepić. Wszystko działa wyjątkowo dobrze, włącznie z wymagającymi grami, a smartfon posłuży nam przez lata. Ale to nic dziwnego, jeśli na pokładzie mamy 12 GB RAM, 256 GB szybkiej pamięci USF 3.1 (niestety bez slotu namicroSD) i ośmiordzeniowy procesor Snapdragon 870 z grafiką Adreno 650. To tegoroczna konstrukcja, ale tak naprawdę jest ulepszonym i podkręconym flagowym Snapdragonem 865 z ubiegłego roku.
Ma jeszcze lepszą wydajność nawet od Snapdragona 865+ i ulega tylko Snapdragonowi 888, ale dzięki temu smartfon Motoroli czy inne korzystające z tego układu są zauważalnie tańsze. Świetne posunięcie. Choć dla wydajnościowych ekstremistów można by było się pokusić o wydanie jakiejś edycji Motoroli Edge 20 Pro Plus czy jeszcze inaczej nazwanej z najmocniejszym 888. Godny pochwały jest na pewno system. Motorola bazuje może nie na dosłownie czystym Androidzie, ale wprowadza do niego naprawdę niewiele dodatków. Nie ma przeładowania i wielu funkcji, z których nigdy nie będziemy korzystać. Dostajemy np. sterowanie gestami (w tym typowe dla Motoroli potrząśnięcie wywołujące latarkę), podręczne menu.
Motorola Ready For – przekształć swój smartfon w ekwiwalent stacjonarnego komputera
Motorola zaopatrzyła Edge 20 Pro w świetny tryb Ready For podobny do Samsung Dex. Dzięki niemu podłączając Motorolę Edge 20 Pro przejściówką do ekranu oraz myszki i klawiatury otrzymamy zamiennik desktopowego komputera. Na dodatkowym pulpicie odpalimy Androidowe aplikacje, ale w skalowanych oknach czy z dolnym paskiem systemowym.
Można też skorzystać z bezprzewodowego przesyłu obrazu i dźwięku w Ready For czy ustawić smartfon jako touchpad. Dodano specjalne tryby dla aplikacji multimedialnych, gier czy podłączenia do PC, w którym poza niejako drugim komputerem, zyskujemy smartfon w roli kamerki internetowej. Firma dodaje nawet adapter z USB-C na HDMI + USB-C do ładowania. Szkoda, ze bez huba USB, ale bardziej rozbudowany mój prywatny w zastępstwie oryginalnego działał dobrze. Jeśli jesteście posiadaczami nowoczesnych komputerów, gdzie macie głównie porty USB-C, to zapewne już jesteście w posiadaniu podobnego bardziej rozbudowanego huba.
Motorola Edge 20 Pro może pochwalić się kosmicznym zoomem
Z aparatami jest bardzo przyjemnie. Motorola wstawiła główną matrycę o rozdzielczości aż 108 Mpx. W dodatku domyślnie pracuje w trybie ultrapixel. Niższa rozdzielczość, ale lepsza jakość fotki, da się to przestawić. Dodatkowo mamy też teleobiektyw z prawdziwym płynnym optycznym zoomem x 5 i szerokokątną kamerkę, a także dodatkowy tryb makro.
Zdjęcia są całkiem jasne i szczegółowe. Zalecam pewne trzymanie ręki lub oparcie smartfonu z powodu braku optycznej stabilizacji. Szkoda, że jej nie ma, a jedynie cyfrowa. Nie jest źle, ale czasem bywa, że niedomaga. Wprost na telefonie zestawiając obok obraz z konkurencją, zdjęcia wyglądają na nieco wypłowiałe, ale i tak mogą się podobać. Szczególnie z głównego obiektywu lub w makro. Za to efekty przy zoomie optycznym są naprawdę ponadprzeciętne i wywołują uśmiech od ucha do ucha.
Jeśli ktoś potrzebuje wyjątkowo potężnego przybliżenia, to Motorola Edge 20 Pro oferuje nawet x 50, choć powyżej x 5, to tylko cyfrowy zoom. Skrajne wartości mogą być używane najwyżej jako swoista lornetka do pooglądania, faktyczne zdjęcia nie są już godne uwagi, ale to nic niezwykłego. Konkurencja ma tak samo. Za to godne pochwały jest dodanie w tym trybie podglądu całego obszaru zdjęcia i tego, w którym miejscu znajduje się nasz powiększany wycinek. Świetna sprawa.
Motorola Edge 20 Pro, czyli pretendent do bardzo udanego debiutu sprzedaży
Z łącznością, nawigacją czy rozmowami nie miałem najmniejszego problemu. Wszystko działa w porządku. Nawet udało mi się przetestować szybkość w 5G, ale używana przeze mnie karta SIM pracująca na nadajnikach Plusa, uzyskiwała podobne rezultaty co LTE Advanced w przypadku dobrych nieprzesadnie zatłoczonych masztów, czyli około 170 Mb/s pobierania i niecałe 40 Mb/s wysyłania przy nie do końca zadowalającym pingu 36 ms. To jednak sprawa sieci, a nie Motoroli. Tak naprawdę nie da rady wykonać w pełni zadowalających pomiarów, wszystko zależy od nadajnika, a przecież nigdy nie będzie się na nim samemu jako jedyny abonent.
Czy mógłbym mieć Motorolę Edge 20 Pro jako swój nowy telefon? Z pełnym wyrokowaniem będę musiał wstrzymać się do czasu pełnej recenzji, ale początkowe dni testowania wypadają naprawdę przyjemnie. Ma bardzo dobrą wydajność i solidny aparat przy atrakcyjnej premierowej cenie. Szkoda pewnych dziwnych rozwiązań, które nie wpływają tak mocno na cenę (np. brak stereo czy czytnik w mniej ergonomicznym miejscu), ale użycie Snapdragona 870, to strzał w dziesiątkę. Szybciej niż zeszłoroczne flagowce, a zauważalnie taniej niż tegoroczne ze Snapdragonem 888.
Zobacz również: Flagowe smartfony Motorola Edge 20 Pro i Edge 20 w przedsprzedaży z niezłym gratisem