Dziś kumulacja. W tym roku na 1 kwietnia przypada nie tylko śmigus-dyngus, czyli Lany Poniedziałek, ale też prima aprilis, doroczne święto żartów i wprowadzania ludzi w błąd. O ile nabieranie najbliższych – oczywiście w granicach dobrego smaku – jest praktyką zupełnie niewinną, to od wielu lat z różnych względów narasta frustracja związana z prima aprilis w mediach. W niniejszym wpisie zebrałem najgorsze żarty na prima aprilis ostatnich lat, a przynajmniej najgorsze patrząc na ich odbiór. Większość związana jest co najmniej luźno z branżą tech, a ich wspólnym mianownikiem jest to, że wszystkie poszły nie do końca po myśli żartownisiów – poza jednym.
Najgorsze żarty na prima aprilis
Bankructwo Tesli
Elon Musk słynie z wypowiedzi kontrowersyjnych, nierozsądnych, czy wręcz głupich. 1 kwietnia 2018 roku Elon Musk opublikował tweeta, w którym napisał, ze Tesla zbankrutowała. Wiele osób z miejsca odczytało żartobliwy wydźwięk posta, ale nie zrobili tego wszyscy inwestorzy. Cena akcji Tesla spadła w oka mgnieniu o 7 procent.
Volkswagen? Voltswagen!
Przed prima aprilis w 2021 roku niemiecki producent samochodów Volkswagen ogłosił, że w związku ze zwiększeniem akcentu na produkcję samochodów elektrycznych zmieni nazwę na Voltswagen. Informacja była połowicznie prawdziwa, bowiem VW faktycznie od lat mocno skupia się na samochodach elektrycznych. Zamiana litery „k” na „t” w nazwie była żartem, ale data publikacji poprzedzająca prima aprilis uśpiła czujność nawet czołowych mediów takich jak Reuters. Oficjele Volkswagena zarzekali się, że to prawda do tego stopnia, że… kurs akcji firmy wzrósł. Wtedy dopiero przyznano, że był to żart. Sprytne.
Richard Branson z Virgin Group jako UFO
Miliarder Richard Branson przez lata wsławił się niezliczonymi „prankami”. Najsłynniejszy to ten z 1989 roku. Branson przystroił przypominający latający spodek balon w migoczące światełka i udał się nim w podróż nad Londynem. Zareagowała policja i… armia brytyjska. Kiedy balon wylądował, otworzyły się jego drzwi. W mig otoczyła go policja, a po chwili wnętrze opuścił Branson w przebraniu kosmity. Służby porządkowe nie zrozumiały żartu i chciały początkowo aresztować miliardera, ale dość szybko rozładowano napiętą atmosferę.
UFO w Jordanii i zamiar ewakuacji miasta
Pozostańmy w klimacie UFO. O ile żart Bransona zmobilizował policję i armię, to ten w Jordanii doprowadził do ewakuacji 13-tysięcznego miasta. Jedna z lokalnych gazet z okazji prima aprilis opublikowała w 2010 roku artykuł o tym, że w odległości ok. 300 kilometrów od stolicy kraju, Ammanu, wylądowało UFO. Z tego powodu burmistrz Mohammed Mleihan podjął decyzję o… ewakuacji 13000 mieszkańców pobliskiego Jafr. W mieście wybuchła panika, do ewakuacji na szczęście nie doszło, a dziennikarze musieli sporo się nagimnastykować, aby wytłumaczyć swój żart. To chyba największa taka akcja od 1938 roku i słynnej radiowej audycji „Wojna Światów”.
Rickroll – zaczęło się właśnie od prima aprilis
Oto żart spod znaku #mniesmieszy, ale niektórzy internauci po 16 (!) latach mają go serdecznie dość. Mało kto pamięta, że „rickrolling”, czyli wciskanie gdzie się da teledysku Ricka Astleya i kawałka Never Gonna Give You Up zapoczątkował YouTube i to jeszcze w 2008 roku. Wtedy to właśnie ustawiono przekierowanie absolutnie wszystkich filmów w serwisie do tego mało znanego wtedy nagrania. Rickrolling jednych bawi do dziś, a innych doprowadza do furii. Jedno jest pewne: ten żart się udał i był zupełnie nieszkodliwy.
Cyfrowy Big Ben
W 1980 roku brytyjski nadawca BBC wywołał wściekłość u wielu Brytyjczyków teoretycznie niewinnym komunikatem. Przekazano, że Big Ben zostanie zmodernizowany, a analogowy zegar zostanie zastąpiony dokładniejszym, cyfrowym. Wywołało to masowe oburzenie pośród rozgoryczonych słuchaczy. Obyło się jednak bez zamieszek na ulicach.
Google mic drop
„Mic drop”, czyli dosłownie „upuszczenie mikrofonu”, oznacza w przenośni triumfalne zakończenie przemówienia, symbolizowane de facto właśnie przez celowe upuszczenie mikrofonu na przykład na scenę. W 2016 roku Google dodało przycisk „mic drop” do swojego klienta poczty o nazwie Gmail. Żart udał się aż za bardzo. Kliknięcie przycisku skutkowało wysłaniem GIF-a z minionkiem do odbiorcy, który de facto uniemożliwiał odpowiedzenie na wątek – przycisk odpowiedzi znikał bowiem po jego stronie. Przycisk „mic drop” umieszczono obok przycisku „wyślij”, przez co niektórzy klikali go zupełnym przypadkiem. Google wywołało tym gigantyczne zamieszanie w wielu korporacjach. Dla jednego z użytkowników Gmaila podobno żart skończył się… aresztowaniem. Finalnie za żart przeproszono.
Pamiętacie jakieś inne nieśmieszne żarty z okazji prima aprilis? A może ciepło wspominacie te zabawne? Dajcie znać w komentarzach, co zapadło Wam w pamięć.
Źródło: mat. własny, zdj. tyt. Canva Pro