Josh Schultz jak zawsze podłączył swojego iPhone’a do ładowarki i pozostawił go na stoliku nocnym. Jego rodzina usłyszała w środku nocy okropny krzyk. Okazało się, że urządzenie wybuchło, zajmując ogniem pobliskie łóżko, na którym spał poszkodowany. Dzięki sprawnej akcji pożar szybko udało się ugasić, jednak nastolatek trafił do szpitala z poparzeniami trzeciego stopnia. Jak przyznaje, ładowarkę kupił na pobliskiej stacji benzynowej.
To nie pierwszy wypadek tego typu. W przeszłości wielokrotnie informowaliśmy o wybuchających smartfonach. W większości tych przypadków stosowane były zamienniki – zarówno ładowarek, jak i samych baterii.
Przed kupieniem zamiennika warto się zatem zastanowić, czy dla kilku złotych opłaca się ryzykować swoim zdrowiem.
Źródło: Ubergizmo