Po wielu miesiącach zamieszania z wysokimi cenami kart graficznych i ich słabą dostępnością spowodowaną olbrzymim zapotrzebowaniem ze strony kopaczy kryptowalut, wydawało się, że rynek GPU już wkrótce szybko się ustabilizuje. Wygląda jednak na to, że nie jest to takie proste.
Bo choć ceny poszły w dół, a w sklepach możemy znaleźć spore zapasy najnowszych układów z rodziny GeForce, to Nvidia ma teraz na głowie naprawdę bardzo poważny problem. Firma boryka się bowiem z ogromnymi zwrotami kart graficznych ze strony zewnętrznych producentów.
Jeden z koncernów technologicznych z Tajwanu współpracujący ze spółką z Santa Clara odesłał do centrali Nvidii partię aż 300 tysięcy egzemplarzy kart graficznych – jak można się domyślić, ma on spory problem z ich sprzedażą i zapewne nie ma pomysłu na to, jak upłynnić towar, nie tracąc na kosztach produkcji.
Powód takiego stanu rzeczy wydaje się być oczywisty – Nvidia, licząc na olbrzymie zainteresowanie układami graficznymi ze strony graczy, zwyczajnie przeszacowała zapotrzebowanie na karty z rodziny GeForce i doszło do nadprodukcji, którą trzeba będzie teraz jakoś upłynnić.
Jedynym sposobem na to, by magazyny Nvidii znów zaczęły się opróżniać, z pewnością będzie dalsza obniżka cen kart graficznych – takiego kroku można się spodziewać, zwłaszcza że na horyzoncie widnieje już premiera kolejnej generacji kart graficznych tego producenta.
Można jednak obawiać się tego, że wobec tak ogromnych zwrotów koncern z Santa Clara będzie wstrzymywał się z prezentacją nowej generacji GPU do momentu, w którym firma pozbędzie się magazynowych nadwyżek. Czas pokaże, w jaki sposób Nvidia poradzi sobie z tym problemem.
źródło: wccftech