34-letni mieszkaniec Malezji wpadł bowiem na genialny pomysł na to, by stosunkowo niewielkim kosztem (a nawet bez wkładu własnego) dokonywać corocznego upgrade’u swojego sprzętu od Apple. Wykupywał on ubezpieczenie na swoje urządzenia, które – w razie utraty smartfona, tabletu czy laptopa – gwarantuje zwrot sporej części kwoty wydanej na zakup.
Teoretycznie okazało się, że jest to znakomita decyzja – poszkodowany doniósł bowiem, że padł ofiarą kradzieży przez uzbrojonych złodziejaszków na motocyklach, który ukradli mu iPhone’a XS Max, iPada Pro oraz MacBooka Pro. Ubezpieczyciel wycenił te straty na blisko 2700 dolarów. Na jaw wyszły jednak inne, ciekawe informacje.
Po przeanalizowaniu sprawy Malezyjczyka wyszło na jaw, że wykorzystywał on ten sam schemat zachowań praktycznie co roku przez pięć kolejnych lat. Za każdym razem sprzęty były kradzione, co wydawało się być niesamowitym zbiegiem okoliczności. Jak się jednak okazało, nie jest to przypadek. Malezyjczyk przyznał się, że „kradzione” sprzęty sprzedawał za pośrednictwem populanego w tamtym kraju forum technologicznego – ot, za iPhone’a XS Max zarobił blisko 1200 dolarów.
Jak przyznał w przesłuchaniu sprawca całego zamieszania, była to część większego planu, który miał na celu coroczny zakup nowych sprzętów od Apple, na które środki pozyskiwał właśnie z ubezpieczenia oraz sprzedawanych po kryjomu urządzeń. Cóż, wiele wskazuje na to, że to już koniec tego bardzo interesującego procederu – jak widać, nie tylko Polak, ale i Malezyjczyk potrafi.
źródło: phonearena